W
niecałe dwie godziny, ekipa łącznie z Larą dolecieli pod Croft Manor prywatnym
samolotem, załatwionym przez Zipa.
- No, jesteście wreszcie –
przywitał ich ciemnoskóry we własnej osobie, szeroko otwierając drzwi.
- Amelka śpi? – spytała
Lara, wchodząc pierwsza i z westchnieniem rzucając się na fotel.
- Tak, tak, śpi – odparł
Zip, a następnie wytrzeszczył oczy. – Maykel?! A tobie co się stało?!
Will ze Svenem niezbyt
delikatnie umieścili mężczyznę na sofie w korytarzu.
- Nic – warknął Maykel
wściekły. Nie było mu wygodnie z lewą ręką umiejscowioną w gipsie i z opatrzoną
raną na ramieniu. Zaparł się, że nie zostanie w szpitalu w Surrey i dopiął
swego.
- No tak… - Zip usiadł obok
niego na brzegu kanapy. – W twoim zawodzie niełatwo się nie narazić zbirom, co?
- O, tak – pokiwał głową
Maykel. – Ale wiesz co? Jakoś jeszcze nigdy nie urządził mnie w ten sposób
policjant!
- Pójdzie siedzieć –
oświadczyła Lilly, przyciągając do siebie laptop i otwierając go. – W tej
chwili wysyłam tym cwelom skany naszych dokumentów łącznie z fotografiami na
dowodach. Niech sobie popatrzą, jak wygląda Lara Croft.
- Właśnie – zgodziła się
Lara.
- Wysyłam też do naszych
skargę na nich. Wszyscy kurna z tamtego posterunku pójdą siedzieć za ten
wybryk, obiecałam to już sobie w samolocie – zaperzona Lilly skakała palcami po
klawiaturze.
- I bardzo dobrze. – Sven
lekko uścisnął ją z tyłu za ramiona. – To ja wyparuję do kuchni coś zjeść.
- A ja do łazienki się
wykąpać – oświadczył Will, podnosząc się z kanapy.
Wszyscy rozdzielili się po
swoich pokojach, każdy robiąc swoje.
- Długo to trwało – rzekła
Lara do Maykela, gdy ten pojawił się w ich pokoju. Croft już wykąpana siedziała
na łóżku po turecku, Maykel natomiast dopiero wyszedł z łazienki.
- A daj spokój. Nieźle mnie
urządzili – warknął, wskazując na swoją rękę w gipsie. Napił się wody ze
szklanki i usiadł na łóżku koło Lary, opierając się plecami o ścianę.
- Co teraz? – szepnął do
niej.
Lara przestała na chwilę
jeść lody.
- Musimy jutro wrócić do
Katmandu – rzekła stanowczo, wolno przenosząc wzrok na mężczyznę. – Tak jak
mówiłeś. Wrócić do Claire i zapytać ją o moją mamę.
- W porządku – zgodził się
Maykel, wzdychając i przymykając oczy.
Zaległa chwilowa cisza.
Lara na nowo zajęła się lodami.
- Kochanie… - Mruknął ciepło
Rouglas po chwili.
- Co? – Lara zerknęła na
niego spod swoich ciemnych rzęs.
Maykel wyciągnął do niej
zdrową rękę i przyłożył ją do jej policzka. Błądził przez chwilę po jej
gładkiej skórze.
- Czy ty aby czasami nie
jesteś w ciąży? – spytał, uśmiechając się delikatnie i wskazując na lody, które
Croft trzymała w pucharku na swoich kolanach.
Lara roześmiała się.
- Rzeczywiście, rzadko
jadam lody po nocach – odparła, odkładając pucharek i przytulając się do
ramienia Maykela. – Jak jestem zdenerwowana, to wtedy robię takiego typu dziwne
rzeczy. Nie jestem w ciąży.
Zaległa cisza.
- A chciałbyś? – szepnęła
Lara po chwili, odchylając się, by móc patrzeć w niebieskie oczy swojego
narzeczonego. Rouglas jednak odwrócił od niej wzrok.
- Chyba jeszcze nie teraz –
odpowiedział po chwili milczenia.
Drzwi uchyliły się, a do
pokoju wsunęła się niepewnie czarna główka.
- Jest nasze szczęście. – Uśmiechnęła
się Lara, wyciągając przed siebie obie ręce.
Amelka jednym susem
znalazła się na łóżku obok nich, w cienkiej koszulce nocnej.
- Tęskniłaś za nami? –
spytała Croft, mocno przytulając dziewczynkę.
- No… Tęskniłam – odezwała
się Amelka melodyjnie. – A wy za mną?
- My za tobą też. – Uśmiechnął
się do niej Maykel.
- A wiecie… - Amelki oczy
rozbłysły radośnie, jakby nagle przypomniała sobie o wielkiej nowinie, którą miała
im do powiedzienia. – A wiecie, jak nazywa się pan, który podrywa dziewczyny?
- Hmm… Podrywacz? –
zgadywał Maykel.
- Nie.
- Może flirciarz? –
strzelała Lara.
- Nie.
- To na pewno uwodziciel. –
Lara nie zamierzała się poddać.
- Nie! – Amelka roześmiała
się radośnie, energicznie zaprzeczając ruchem głowy. Aż jej się czarne loki
zakołysały. – Taki pan nazywa się dziwkarz! – poinformowała.
Cisza, jaka zaległa po jej
słowach, nie trwała długo. Lara roześmiała się razem z Maykelem i trwali tak
przez dłuższą chwilę, ku zaskoczeniu Amelki.
- To jest takie śmieszne? –
spytała, pełna wątpliwości.
- Ależ kochanie… - Wydusiła
z siebie Croft. – To określenie… Ono wcale nie oznacza pana, który podrywa
dziewczyny. Skąd ci to do głowy przyszło?
- To Zip tak powiedział –
wyjaśniła dziewczynka, nic już nie rozumiejąc.
- Zip? – zaskoczył się
Maykel.
- Tak, Zip – potwierdziła
Amelka. – Szliśmy dzisiaj ulicą, ja, Zip i Alister. I nagle Alister zaczepił
jakąś panią i zaczął z nią rozmawiać. A Zip do niego: „Chodź już, chodź i nie
podrywaj dziewczyn, ty dziwkarzu!”.
Maykel popatrzył na Croft
zakłopotany.
- Źle go zrozumiałaś –
wyjaśnił swojej córeczce, którą najwyraźniej zainteresował ten temat. – On miał
co innego na myśli, mówiąc tak o Alisterze. Nie to, że podrywa dziewczyny.
- W takim razie, co robi
dziwkarz? – Amelka nie zamierzała odpuścić.
- Wszystko zrozumiesz, jak
dorośniesz – odparła Lara, głaskając małą po główce.
To był błąd. Amelka nie
lubiła być zbywana.
- Ja już chce być dorosła!
– oświadczyła gniewnie. – I już chcę wszystko rozumieć!
- No dobrze, to taki pan,
który jest niegrzeczny i bardzo źle obchodzi się z dziewczynami – wyjaśniła
dziecku Croft, odrzucając swoje długie włosy na plecy.
- I nie używaj zbyt często
tego słowa – doradził Maykel. – Jest obraźliwe.
- Ale Zip tak powiedział do
Alistera!
- W takim razie go obraził.
- Ale Alister się nie
gniewa!
- Panna Wszystkowiedząca! –
roześmiał się Rouglas, łaskocząc malutką pod brodą. – Pewnie się gniewa, tylko
mu głupio o tym mówić.
Amelka
zwinęła się w kłębek, chichocząc. Do łaskotanek przyłączyła się Lara i już po
chwili maleńka śmiała się na cały głos. We trójkę położyli się spać na jednym
łóżku i tak przespali do rana.
***
Następnego
dnia, zgodnie z planem, Lara z Maykelem znaleźli się z powrotem w Katmandu.
Odwiedzili szpital psychiatryczny, do którego została zabrana Catty.
- Naprawdę nie wiem, Laro,
gdzie Carter mógł zabrać twoją mamę – oznajmiła Claire od progu. – Wypuścił
mnie razem z babką z pomieszczenia z bombami, ale później zostawiłam Amelię
koło wejścia, by wrócić do was i was uwolnić. A sami widzieliście, że gdy
wychodziliśmy, babki już tam nie było.
- Jesteś pewna, że to
Carter ją porwał? – zapytała Lara, przygryzając wargi w zakłopotaniu. Myślała,
że odzyskanie mamy będzie prostsze.
- Na pewno. – Catty
spuściła w dół oczy. I ona była dziwnie smutna. – Babka nie oddalała się nigdy
i nigdzie sama.
Na tym zakończyła się
rozmowa o mamie Lary. Maykel też miał do porozmawiania z Claire.
- Wiemy, co zrobiłaś, kim
jesteś i kim byłaś przez całe życie – tłumaczył jej łagodnie, ufnie spoglądając
w jej oczy. – Dobrze wiesz, że moglibyśmy teraz najzwyczajniej na świecie wydać
cię policji i spędziłabyś resztę życia za kratkami.
Claire popatrzyła na niego
z lekkim przestrachem. Nic nie odpowiedziała.
- Nie zrobimy tego –
dokończył Maykel.
- Nie? – Catty zamrugała
swoimi wielkimi, kocimi oczami.
- Nie. – Rouglas wziął
głęboki wdech. – Ale pod jednym warunkiem.
- Wiedziałam, że gdzieś
jest haczyk. – Claire zmarszczyła brwi.
- Musisz powiedzieć nam,
gdzie Carter ma swoje kryjówki i kto jeszcze z nim współpracuje – rzekł Maykel,
patrząc na reakcję kasztanowłosej kobiety, która przeraźliwie zbladła na
twarzy.
- Mam ich wszystkich… Wkopać?
– jęknęła.
- Tak – przytaknął Maykel
surowo. – Taka jest rola świadka koronnego, którym wkrótce możesz
się stać. Przemyśl to dobrze, Claire. W zamian za te informacje otrzymasz
ochronę z naszej strony, no i unikniesz kryminału.
- Przemyśl to, Claire –
odezwała się Lara, delikatnie kładąc dłoń na ręce kuzynki. – Ty i tak
odłączyłaś się już od mafii Cartera, bez różnicy ci to, czy oni zostaną złapani,
czy nie. A później… Zamieszkasz ze mną w moim dworku. Razem z córką. Maykelowi
i jego ekipie będzie nawet wygodniej cię chronić.
- Świetny pomysł – przyznał
Rouglas. – W Croft Manor zawsze jest ktoś z FBI. Jak nie ja, to przecież Lilly,
Sven, albo ktokolwiek. – Mężczyzna przeniósł wzrok na Catty i uśmiechnął się do
niej. – Z nami będziesz bezpieczna. Gwarantuję, że nic ci się nie stanie.
- Sto procent
bezpieczeństwa. – Zaśmiała się Lara.
Claire siedziała na łóżku,
mocno zaciskając na kolanach ręce. Aż pobielały jej kostki. Milczała.
- Claire… To jak będzie,
zgadzasz się być świadkiem koronnym? – niecierpliwił się Maykel. – Jeśli tak,
wychodzimy stąd od zaraz.
- Zastanowię się – szepnęła
Claire, nie patrząc na nich.
- Dobrze - poddał się
Rouglas, trochę zły, że kobieta tak od razu nie przyjęła jego pomocy.
- Przyjdziemy do ciebie
jutro. – Lara podniosła się z brzegu łóżka. – Jutro nam powiesz czy się
zgadzasz, czy nie.
- W zasadzie to… - Dziwny
uśmiech zagościł na wargach Claire. – W zasadzie to… Chciałam się z wami
pożegnać.
- O czym ty mówisz? –
Maykel zmarszczył brwi.
Claire wyciągnęła do niego
rękę.
- Pożegnać do jutra –
wyjaśniła, dziwnie się śmiejąc.
- Aha. Więc… Cześć. –
Rouglas uścisnął jej dłoń swoją zdrową. – Trzymaj się.
- Trzymaj się, Claire. –
Lara pochyliła się, by pocałować kuzynkę w policzek. Catty jednak, wyciągnęła
do niej rekę.
Croft
uścisnęła rękę kuzynki i już miała cofnąć swoją dłoń, gdy poczuła w jej wnętrzu
skrawek papieru. Popatrzyła pytająco na Claire, ta jednak tylko mrugnęła do
niej. Croft zgniotła karteczkę w ręce i niepostrzeżenie schowała
ją do kieszeni swoich spodni, tak, że Maykel niczego nie zauważył.
Obydwoje wyszli na zewnątrz
szpitala psychiatrycznego.
- Była jakaś dziwna – rzekł
Rouglas, oddalając się z Larą od budynku. – Nie podobał mi się jej sposób
patrzenia na nas, gdy odchodziliśmy.
- Yhm – mruknęła Croft,
myśląc o karteczce w kieszeni swoich spodni, którą potajemnie przemyciła jej
kuzynka.
W tym
momencie, rozległ się przeraźliwy huk za nimi. Jakby ktoś z budynku zrzucił coś
ciężkiego z okna na beton.
- Słyszałaś? – Maykel
oglądnął się zaniepokojony. – Dźwięk taki, jakby ktoś zrzucił coś ciężkiego z
parapetu.
- A może to ktoś wyleciał
przez okno? – Lara uśmiechnęła się złośliwie i pociągnęła Maykela za łokieć. –
Chodź, w tym miejscu to pewnie na porządku dziennym jakieś czuby wyskakują
przez okna. Dla psychiatrów to pewnie chleb powszedni.
Jeszcze
tej samej nocy, bedąc w hotelu w Katmandu, Lara z Maykelem dowiedzieli się, że
Claire nie żyje. Zabiła się, wyskakując z okna pokoju psychiatrycznego, prosto
na beton. Żart Lary niespodziewanie okazał się być prawdziwy.
***
-
Dlaczego to zrobiła? – spytała Lara nazajutrz, będąc już w swoim domu. Obydwoje
z Maykelem stali w ogrodzie, w cieniu drzew.
Lipcowy dzień był upalny,
słońce niemiłosiernie grzało od samego rana. Lara spędziła popołudnie, kąpiąc
się w basenie z dziewczynkami. Teraz stała oparta plecami o gruszę w białym
staniku od kostiumu kąpielowego, cała ociekając wodą. Cienkie ramiączka białego
stanika ładnie komponowały się z jej brązową opalenizną. Dół był przewiązany
białym, zwiewnym ręcznikiem i celowo sporo ukrywał.
Maykel z
zainteresowaniem obserwował krople wody spływające z Lary spiętych wysoko
włosów, płynące po jej szyi i znikające za wcięciem dekoltu.
- Nie wiem… - Westchnął w
odpowiedzi na pytanie Lary i wolno przeniósł wzrok z jej ciała na piszczące
dziewczynki w ogrodzie. Zip właśnie pryskał w nie wodą z węża ogrodowego, sam
mając przy tym niemało radochy. Dziewczynki spieprzały na bosaka po całym
trawniku, kwicząc i przewracając się
nawzajem.
- Ona strasznie się bała
Cartera, Laro. Widziałem to po niej – odezwał się Maykel po chwili. – Bała się,
że wróci i ją zabije za to, że odeszła i zdradziła ich mafię.
- Ale przecież mówiłeś jej,
że zapewnicie jej z ekipą ochronę! – Lara przyłożyła obie ręce do czoła. – Nie
chciałam, aby popełniała samobójstwo.
- I ja tego nie chciałem. –
Mężczyzna strzepnął z białej, zwiewnej koszuli na krótki rękaw jakiś pyłek. – A
co będzie z małą? – zapytał.
Obydwoje ponownie
przenieśli wzrok na biegające po trawniku dziewczynki. Obydwie tak bardzo
różniły się od siebie.
Amelka
była niska, dosyć pulchniutka, jak różowa kluseczka podskakiwała w swoim
różowym kostiumiku do kąpieli. Czarne włosy, Lara spięła jej równie wysoko jak
sobie, aby nie grzały małą w plecy. Amelka była jak aniołek – zawsze łagodna,
śmiała się teraz cieniutko i piskliwie, uciekając przed kroplami wody.
Judith
była całkowicie inna. Wysoka jak na swoje 6 lat i przeraźliwie chuda.
Szczupłość odziedziczyła zapewne po swojej mamie Claire. Loki też po niej
odziedziczyła, lecz nie ich barwę. Judith miała łepetynę pełną burzy poskręcanych,
krótkich, jasnych włosów, które mokre lśniły w słońcu.
Darła
się na cały głos jak dzikus, śmiała się głośno i histerycznie, wymachując
rękami. Przy tym, widać było, iż małej brakuje dobrego wychowania. Nic
dziwnego, do tej pory nie miał kto tak naprawdę dobrze zająć się tym dzieckiem.
Claire nie poświęcała jej zbyt dużo czasu i uwagi.
- Spierdalaj, kurwa!!! –
wołała Judith ze śmiechem, uciekając przed wężem, z którego Zip pryskał je wodą.
– Spierdalaj, mówię!!! Przez ciebie jestem teraz mokra w chuja!!!
Lara westchnęła.
- Dzwoniłam do jednej z jej
ciotek – rzekła do Maykela. – Obiecała przyjechać za godzinę.
- To dobrze – skwitował
Maykel krótko, przejeżdżając zdrową ręką po swoich włosach, nienagannie
postawionych na żel. – Ja muszę teraz pojechać do biura. Oczywiście, to na naszą
ekipę spadło całe dochodzenie w sprawie Claire.
- Jasne, rozumiem. – Croft
przechyliła się w stronę mężczyzny, by mógł pocałować ją w policzek. Gdy to zrobił,
kobieta na chwilę przytrzymała go przy sobie rękami, wtulając twarz w jego
szyję. – Maykel… Nie sądzisz, że te wszystko ostatnie nieszczęścia… I, że teraz
samobójstwo Claire… Że temu wszystkiemu winna jest klątwa?
- Bardzo możliwe – mruknął
Rouglas chłodno. – Ale wiesz, że nie jesteśmy w stanie jej rozwiązać. Już to
ustaliliśmy.
- To ty ustaliłeś. – Lara
odsunęła się od mężczyzny. – Zastanawiam się, czy gdyby nie rozwiązać tej
klątwy, to czy nie byłoby to lepsze dla naszych bliskich… Dla Amelki. Ona jest
przecież też bardzo narażona.
- Dobrze wiesz, że aby
rozwiązać klątwę, to muszę wybierać między tobą, a nią – powiedział Maykel,
denerwując się przy tym jak zawsze, gdy rozmawiali na ten temat.
- Więc wybierz mnie! –
jęknęła Lara. – Mi już wszystko jedno, naprawdę, czasami aż odechciewa mi się
już żyć. Będziesz szczęśliwy z Amelką.
Rouglas stał przez chwilę
bacznie przyglądając się Larze.
- Naprawdę sądzisz, że
jestem w stanie cię zabić? – zapytał poważnie.
- Tak – odparła Lara.
- To mam dla ciebie nowinę:
jesteś ostatnią osobą, którą bym pozbawił życia – poinformował, będąc już
naprawdę wkurzonym. – I jeżeli dalej uważasz, że jestem gotowy to zrobić, to
jesteś zwyczajna kretynka. – Mężczyzna odwrócił się i zaczął podążać do
samochodu.
- A Amelka?! – krzyknęła
Lara, ruszając za Rouglasem. – A Amelka jest którą w kolejności osobą, którą
byś pozbawił życia?!
- Amelka? Ty jesteś
ostatnią osobą, którą bym zabił, to Amelka jest przedostatnią.
- To i tak większe
prawdopodobieństwo, iż zabił byś ją, a nie mnie?!
Maykel oparł się o samochód
i wbił w Larę lodowate spojrzenie.
- Nigdy, przenigdy nie
rozwiążemy tej klątwy – wycedził dobitnie. – Zapamiętaj to sobie.
- Maykel, posłuchaj…
- Nie gadam z kretynkami,
które myślą, że pozabijam najbliższe osoby dla jakiejś tam klątwy srątwy. – Czarnowłosy
wsiadł do auta i odpalił silnik. Następnie otworzył okno: - Aha, Croft, i nie
waż się z tego powodu wyskakiwać z okna na beton! Słyszysz?! Jak to zrobisz, to
inaczej pogadamy!
- Wstawię kraty w okna, nie
bój się! – krzyknął do Maykela Zip, słysząc całą ich rozmowę z Larą.
- Spadaj! – wykrzyknęła
Lara, ale nie mogła powstrzymać uśmiechu na twarzy.
Maykel zamknął szybę w
samochodzie i odjechał. Croft stała dłuższą chwilę, obserwując znikający w
oddali samochód. Już teraz wiedziała, że będzie tęsknić za tym mężczyzną.
Następnie
podążyła do dworku, aby przebrać się w jakieś elegantsze ubranie. Z
doświadczenia wiedziała, że z ciociami nie ma co zaczynać. Skąpe białe bikini
chyba nie było odpowiednim strojem do powitania jednej z nich. Tym razem Lara się
myliła, bowiem ciocia Judith okazała się być przemiła. Jeszcze nie widząc
dziewczynki, oświadczyła, że ją do siebie zabierze i się nią zaopiekuje.
Pozostała jeszcze tylko kwestia wyjaśnienia wszystkiego małej. Lara z
westchnieniem podeszła do chudej blondyneczki, siedzącej na schodach z Amelką.
- Kochanie… - Zaczęła,
czując się trochę niezręcznie.
- Co? – zapytała grubiańsko
Judith.
- Kochanie… Polubiłaś swoją
ciocię, z którą przed chwilą rozmawiałaś?
- No, a bo co?
- To teraz ona się tobą
zajmie – wyjaśniła Lara, znowu ciężko wzdychając. Najgorsze miała do
powiedzenia przed sobą.
- Czemu? A gdzie moja
mamuśka? – Judith nic nie rozumiała.
I teraz to najgorsze do
powiedzenia.
- Kochanie… Twoja mama już
do ciebie nie wróci, bo… - Motała się Lara, patrząc na ufną i poważną
twarzyczkę dziecka. – Bo poszła do nieba. Nie ma jej już z nami na ziemi…
Judith zrobiła wielkie
oczy. Przez dłuższą chwilę milczała, a następnie wbiła wzrok w Larę:
- Tak? I naprawdę zdechła?
Croft załamała ręce.
- Umarła! Dziecko kochane,
zdychają zwierzęta, a ludzie umierają.
- W dupie, jeden pies. –
Judith wzruszyła ramionami i wstała ze schodów. – Nawet fajnie, że tak się
stało. Wreszcie nikt na mnie nie będzie wrzeszczał! – Dziewczynka oddaliła się
do swojej cioci i obydwie wyszły na zewnątrz.
Lara
stała na ganku z Amelką, patrząc za nimi. Croft zastanawiała się, jak bardzo
źle Claire musiała zajmować się córeczką, aby Judith w ogóle nie była przejęta
jej śmiercią. Kiedy ona sama opuści Amelkę, to czy i ta nie odwróci się od
niej?
- Dziwna ta Judith –
dobiegł Larę cichy głos czterolatki, a następnie dziewczynka mocno przytuliła
główkę do talii kobiety. – Ja bym za tobą płakała dzień i noc! – poinformowała.
Croft pocałowała małą w
czoło.
- Ja za tobą też – szepnęła.
Zadowolona Amelka w podskokach pobiegła pobawić się w piaskownicy.
Lara
nerwowo rozglądnęła się na boki. Zip za domem podlewał kwiatki, Amelka bawiła
się w oddali w piaskownicy. Droga wolna! Kobieta szybko pobiegła do garażu i
wyprowadziła z niego swój samochód. Podjechała nim aż pod same drzwi
rezydencji. Biegiem wparowała do jej środka i zaczęła wynosić bagaże do
bagażnika. Na szczęście, miała je już naszykowane od rana. „Szybciej,
szybciej…” – tylko tyle świtało w głowie kobiety. Wiedziała, że jeżeli ujrzy ją
w takim stanie Zip… Jak nic ją zatrzyma i nie pozwoli odjechać.
Jeszcze
tylko dwie walizki… Jeszcze tylko plecak… Cholera, jeszcze dwie duże torby.
Lara z prędkością światła wrzuciła ostatni bagaż do samochodu. Usłyszała
wołanie Zipa w pobliżu. Szedł do dworku!!! Cholera, a miała się jeszcze
przebrać!!! A w dupie, teraz jak najszybciej trzeba się stąd zmyć.
Lara w
sekundzie zatrzasnęła drzwiczki bagażnika i wskoczyła za kierownicę. Gaz do dechy.
Ostro ruszyła w stronę bramy. Brama!!! Maykel zamknął za sobą bramę. Cholera by
już to jasna wzięła!!! Croft z piskiem opon zahamowała i zwinnie wyskoczyła z
auta.
- Lara?! – W oddali stał
Zip z wężem ogrodowym w ręce. – Lara?! Dobrze się czujesz?!
Kobieta tak szybko
otwierała bramę, że aż zraniła się w palec. Nie słyszała, ani nie wiedziała
nikogo.
- Lara! Lara! Co ty
wyprawiasz?! – Jej zachowanie musiało wzbudzić podejrzenia Zipa. Mężczyzna
rzucił ogrodowego węża i biegiem ruszył w kierunku swojej przyjaciółki. – Lara,
dokąd ty jedziesz?! Stało się coś?!
Zdyszana
Lara wsiadła z powrotem do samochodu. Na pełnym gazie wyjechała z podwórka
Croft Manor, zostawiając za sobą przestraszonego Zipa i zaskoczoną Amelkę,
która bez ruchu stała w piaskownicy i wyglądała za swoją
odjeżdżającą mamą. Nie rozumiała, dlaczego ta tak nagle opuściła ją bez słowa
pożegnania.
Croft
westchnęła z ulgą, znajdując się już daleko od Croft Manor. Teraz jak
najszybciej na lotnisko. Ciążyło jej w sercu poczucie winy, kiedy wsiadała do
samolotu. Chyba nigdy nie zachowała się tak chamsko jak w tej chwili. Co sobie
pomyśli o niej Maykel? Będzie się głowił, dlaczego go porzuciła… Być może po
paru miesiącach wróci do swojego dawnego domu razem z córeczką. W rezydencji
będzie mieszkał tylko Zip. Rouglas powiedział, że nigdy nie rozwiąże klątwy
Xiana. W takim razie, Cornelia i Winston będą ciągle leżeć w
szpitalu i nigdy nie wyzdrowieją. Pewnie obydwoje umrą. Może po latach Croft
Manor obrośnie chwastami i stanie się niczym tajemniczy ogród z powieści. Może
ktoś kiedyś tam zamieszka…
Przepraszam,
Maykel. Kocham cię.
CDN
Uci
OdpowiedzUsuńWysłany 26.02.2011 o 21:16
Czy ty na móżg upadłaś wymyślając ten rozdział?! Nie zgadzam się, żeby Lara (bo chyba o to chodziło) rozwiązała te klątwe! Jak ona się zabije, to słowo daję odnajdę cię i wywalę przez zakratowane okno z 20 piętra wprost na beton, albo lepiej! Kolce! Albo zabiję cię powoli… Buahaha! A tak w ogóle to nie zabijaj Lary, chyba, że stanie się jak u mnie duchem, który potem znów ożyje.Dobra, a teraz jak już skończyłam z groźbami XD wróćmy do rozdziału. Clarie to wariatka, chciałabym wiedzieć co Larze napisała na tej karteczce. Ale córka Clarie… O matko! Jak to czytałam… „Naprawdę zdechła?!” Ja nie mogę… Powaliło mnie to po prostu. Zapiszę sobie to na pulpicie, i jak będę smutna to przeczytam. A co do ostatniego akapitu, tego o Croft Manor, to powinni cię z tym wysłać do konkursu o magicznym ogrodzie. Jak nic zdobyłabyś pierwsze miejsce. Za sam kawałek tekstu. Tak jak ostatnio na sprawdzianie z polskiego moja koleżanka zaczęła pisać opowiadanie słowami „Był piękny, słoneczny dzień. Ptaki śpiewały wesołą melodię na zielonych gałęziach drzew. Tu i ówdzie spod śniegu wystawały małe pączki pierwszych wiosennych kwiatów.” czy jakoś tak bardziej poetycko. I ja ci powiadam! Ona za to szóstkę dostanie, nawet jak resztę nagryzmoliła na 1! Gorąco pozdrawiam!PS. Zniosłaś wpisywanie kodu?
Uci
OdpowiedzUsuńWysłany 01.03.2011 o 19:34
Tak zrobiona w Movie Maker. A muzyka pomysłowa. Na początku miała być ta z „Piratów z Karaibów”, ale nie mogłam jej nigdzie w necie znaleźć. Potem wymyśliłam Beny Benassi „Satisfaction”, ale to była muza z MP3 i mi działała tylko wtedy, kiedy sprzet podpięłam do kompa. No to wymyśliłam drogą ścisłych umysłów, że może Lady Gaga „Monster”? I super. Piosenka o monstrum, opowiadanie o monstrum… Pasuje XD!
Uci
OdpowiedzUsuńWysłany 03.03.2011 o 07:53
Faktycznie fajny Remix i dokładnie o tą piosenkę mi chodziło. A z hostuje to ja właśnie ściagnęłam to Monster… Naprawdę lubię te stronę.
gosia10
OdpowiedzUsuńWysłany 05.03.2011 o 16:57
Nie to, że coś ale Lara sama nie da rady rozwiązać tej klątwy(^^,)Rozdział jest boski!:) Ale wezmę się teraz za akcję:PWięc: Lara pierwsze co to pyta się o Amelkę – Lar byłaby świetną matką ;) Maykel wkurzony (połamaniec jeden), gdyby zostawił tę Pamelę to byłby zdrowy…Lily zła, wysyła skargi na te bandę debilo-policjantów xDLara i zachcianki (na lody) Maykel miał podstawę, żeby myśleć, iż Lar jest w ciąży. Fajnie by było..:PHeh albo to co Amelka zadała im zgadywankę… Leżę i kwiczę ze śmiechu DZIW*ARZ xDTa rozmowa z Amelką… Prawdziwa, szczęśliwa rodzinka:)Biedna Catty.. Skoczyła, zabiła się i osierociła córkę, która i tak za nią nie przepadała…Ale Lar z Maykelem proponowali jej ochronę.. Nic.. Kaput!;PZastanawia mnie tylko co na tej kartce było zapisane… Było to wytłumaczone? Raczej nie.. + za zagadkę:PLara zajmowała się dziewczynkami, bawiła się z nimi.. Ona jest świetna!I super opisałaś te różnice między Amelką a Judith… Różnią się strasznie.A i Lara za wszelką cenę chce rozwiązać tę klątwę na korzyść Maykela i Amelki ale ten chce zostawić przy sobie te dwie mu bliskie osoby.. Ale też dziwne wydało mi się to, że ojciec wolałby zabić córkę niż swoją narzeczoną… I to mi się w nim nie spodobało jako o ojcu…Heh ale w całej tamtej rozmowie musiało być troszkę humoru.. Zip potrafi rozładować odrobinkę napięcie.;PI jaka była reakcja tej małej dzikuski (Judith) na wieść o śmierci matki… Tragedia. Brak jakichkolwiek uczuć.Judith zostanie oddana w ręce cioci.. To dobrze…Ahh ta i scenka z Croft i młodą Rouglasową.. Cudownie..:)) Mała kocha bardzo Larę ze wzajemnością.I teraz o najważniejsze: Po co Croft uciekła?Czyżby na tej kartce była informacja o tym gdzie się znajduje prawdopodobnie Stara Amelia xD?No cóż… Mała Amelka z pewnością się zawiedzie na Larze za tą ucieczkę…To by było na tyle;* Rozdział był świetny.. To samo myślę o tych, których nie skomentowałam a przeczytałam:* Bo mam nadzieję, że wierzysz mi w to, że wszystkie twoje rozdziały czytam:* Bo czytam! Tylko z opóźnieniem(w nocy zwykle). A co do komentarzy to jak mam już pisać jakiś to zawsze mi się spać chce i idę spać. Obiecuję sobie, że napisze następnego dnia a potem zapominam i przypominam se dopiero teraz kiedy czasu nie mam… Ale na pewno nadrobię to!!!:*:*:*:*Pzdr. A i jeszcze jedno… Ja 20 rozdział zaczęłam pisać ale to taka lipa, że żal.pl xDJa już lepiej pójdę na emeryturę…;P
Lilka11
OdpowiedzUsuńWysłany 17.03.2011 o 13:19
Ale Rouglas ma pomysły xD Lara w ciąży :D Jego pytanie mnie zabiło, ale może faktycznie, dla upewnienia niech Croft zrobi jakiś test, czy coś. Nigdy nie wiadomo ^^ Zip ma niewyparzony język -.- i zły wpływ na Amelkę :D Ale to dobrze, urozmaicasz opowiadanie i przynajmniej Lara i Maykel mieli nie lada problem z wytłumaczeniem jej tego dziwkarza. Zabiło mnie „Ale Alister sie nie gniewa!”, siedzę i kwiczę ze śmiechu :) Taki dziecięcy bunt jest przeuroczy <3Ależ ta Judith niewychowana. Żal mi dziewczynki, to nie jej wina, że nie ma odpowiedniej opieki wychowawczej i że zachowuje się tak, jak się zachowuje. Miejmy nadzieję, że ciotka troszkę ją utemperuje. Natomiast kłótnia Lary i Rouglasa pierwszorzędna. Wywołałaś emocje! Miałam ochotę krzyczeć razem z Larą. Lara chyba na głowę upadła -.- Zamiast siedzieć z małą, to wyjeżdża niewiadomo gdzie, niewiadomo po co, oczywiście domyślam się, że chodzi o klątwę, ale takie decyzje chyba powinna podejmować z bliskimi -.^ Co za tępa strzała… Ale w sumie to Lara :D Jak zwykle sprytna, przebiegła, pewna siebie, za to ją kochamy. A ja dodatkowo kocham jeszcze Twoje opowiadania, bo są zaskakujące do granic możliwości. Życzę Tobie (i przy okazji Larze- bo jej się przyda) powodzenia i idę czytać kolejny rozdział. Ot co!