Znajdujesz się na blogu z drugą częścią opowiadania. Pierwsza część Trzecia część

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 20 - Ucieczka

W niecałe dwie godziny, ekipa łącznie z Larą dolecieli pod Croft Manor prywatnym samolotem, załatwionym przez Zipa.
- No, jesteście wreszcie – przywitał ich ciemnoskóry we własnej osobie, szeroko otwierając drzwi.
- Amelka śpi? – spytała Lara, wchodząc pierwsza i z westchnieniem rzucając się na fotel.
- Tak, tak, śpi – odparł Zip, a następnie wytrzeszczył oczy. – Maykel?! A tobie co się stało?!
Will ze Svenem niezbyt delikatnie umieścili mężczyznę na sofie w korytarzu.
- Nic – warknął Maykel wściekły. Nie było mu wygodnie z lewą ręką umiejscowioną w gipsie i z opatrzoną raną na ramieniu. Zaparł się, że nie zostanie w szpitalu w Surrey i dopiął swego.
- No tak… - Zip usiadł obok niego na brzegu kanapy. – W twoim zawodzie niełatwo się nie narazić zbirom, co?
- O, tak – pokiwał głową Maykel. – Ale wiesz co? Jakoś jeszcze nigdy nie urządził mnie w ten sposób policjant!
- Pójdzie siedzieć – oświadczyła Lilly, przyciągając do siebie laptop i otwierając go. – W tej chwili wysyłam tym cwelom skany naszych dokumentów łącznie z fotografiami na dowodach. Niech sobie popatrzą, jak wygląda Lara Croft.
- Właśnie – zgodziła się Lara.
- Wysyłam też do naszych skargę na nich. Wszyscy kurna z tamtego posterunku pójdą siedzieć za ten wybryk, obiecałam to już sobie w samolocie – zaperzona Lilly skakała palcami po klawiaturze.
- I bardzo dobrze. – Sven lekko uścisnął ją z tyłu za ramiona. – To ja wyparuję do kuchni coś zjeść.
- A ja do łazienki się wykąpać – oświadczył Will, podnosząc się z kanapy.
Wszyscy rozdzielili się po swoich pokojach, każdy robiąc swoje.
- Długo to trwało – rzekła Lara do Maykela, gdy ten pojawił się w ich pokoju. Croft już wykąpana siedziała na łóżku po turecku, Maykel natomiast dopiero wyszedł z łazienki.
- A daj spokój. Nieźle mnie urządzili – warknął, wskazując na swoją rękę w gipsie. Napił się wody ze szklanki i usiadł na łóżku koło Lary, opierając się plecami o ścianę.
- Co teraz? – szepnął do niej.
Lara przestała na chwilę jeść lody.
- Musimy jutro wrócić do Katmandu – rzekła stanowczo, wolno przenosząc wzrok na mężczyznę. – Tak jak mówiłeś. Wrócić do Claire i zapytać ją o moją mamę.
- W porządku – zgodził się Maykel, wzdychając i przymykając oczy.
Zaległa chwilowa cisza. Lara na nowo zajęła się lodami.
- Kochanie… - Mruknął ciepło Rouglas po chwili.
- Co? – Lara zerknęła na niego spod swoich ciemnych rzęs.
Maykel wyciągnął do niej zdrową rękę i przyłożył ją do jej policzka. Błądził przez chwilę po jej gładkiej skórze.
- Czy ty aby czasami nie jesteś w ciąży? – spytał, uśmiechając się delikatnie i wskazując na lody, które Croft trzymała w pucharku na swoich kolanach.
Lara roześmiała się.
- Rzeczywiście, rzadko jadam lody po nocach – odparła, odkładając pucharek i przytulając się do ramienia Maykela. – Jak jestem zdenerwowana, to wtedy robię takiego typu dziwne rzeczy. Nie jestem w ciąży.
Zaległa cisza.
- A chciałbyś? – szepnęła Lara po chwili, odchylając się, by móc patrzeć w niebieskie oczy swojego narzeczonego. Rouglas jednak odwrócił od niej wzrok.
- Chyba jeszcze nie teraz – odpowiedział po chwili milczenia.
Drzwi uchyliły się, a do pokoju wsunęła się niepewnie czarna główka.
- Jest nasze szczęście. – Uśmiechnęła się Lara, wyciągając przed siebie obie ręce.
Amelka jednym susem znalazła się na łóżku obok nich, w cienkiej koszulce nocnej.
- Tęskniłaś za nami? – spytała Croft, mocno przytulając dziewczynkę.
- No… Tęskniłam – odezwała się Amelka melodyjnie. – A wy za mną?
- My za tobą też. – Uśmiechnął się do niej Maykel.
- A wiecie… - Amelki oczy rozbłysły radośnie, jakby nagle przypomniała sobie o wielkiej nowinie, którą miała im do powiedzienia. – A wiecie, jak nazywa się pan, który podrywa dziewczyny?
- Hmm… Podrywacz? – zgadywał Maykel.
- Nie.
- Może flirciarz? – strzelała Lara.
- Nie.
- To na pewno uwodziciel. – Lara nie zamierzała się poddać.
- Nie! – Amelka roześmiała się radośnie, energicznie zaprzeczając ruchem głowy. Aż jej się czarne loki zakołysały. – Taki pan nazywa się dziwkarz! – poinformowała.
Cisza, jaka zaległa po jej słowach, nie trwała długo. Lara roześmiała się razem z Maykelem i trwali tak przez dłuższą chwilę, ku zaskoczeniu Amelki.
- To jest takie śmieszne? – spytała, pełna wątpliwości.
- Ależ kochanie… - Wydusiła z siebie Croft. – To określenie… Ono wcale nie oznacza pana, który podrywa dziewczyny. Skąd ci to do głowy przyszło?
- To Zip tak powiedział – wyjaśniła dziewczynka, nic już nie rozumiejąc.
- Zip? – zaskoczył się Maykel.
- Tak, Zip – potwierdziła Amelka. – Szliśmy dzisiaj ulicą, ja, Zip i Alister. I nagle Alister zaczepił jakąś panią i zaczął z nią rozmawiać. A Zip do niego: „Chodź już, chodź i nie podrywaj dziewczyn, ty dziwkarzu!”.
Maykel popatrzył na Croft zakłopotany.
- Źle go zrozumiałaś – wyjaśnił swojej córeczce, którą najwyraźniej zainteresował ten temat. – On miał co innego na myśli, mówiąc tak o Alisterze. Nie to, że podrywa dziewczyny.
- W takim razie, co robi dziwkarz? – Amelka nie zamierzała odpuścić.
- Wszystko zrozumiesz, jak dorośniesz – odparła Lara, głaskając małą po główce.
To był błąd. Amelka nie lubiła być zbywana.
- Ja już chce być dorosła! – oświadczyła gniewnie. – I już chcę wszystko rozumieć!
- No dobrze, to taki pan, który jest niegrzeczny i bardzo źle obchodzi się z dziewczynami – wyjaśniła dziecku Croft, odrzucając swoje długie włosy na plecy.
- I nie używaj zbyt często tego słowa – doradził Maykel. – Jest obraźliwe.
- Ale Zip tak powiedział do Alistera!
- W takim razie go obraził.
- Ale Alister się nie gniewa!
- Panna Wszystkowiedząca! – roześmiał się Rouglas, łaskocząc malutką pod brodą. – Pewnie się gniewa, tylko mu głupio o tym mówić.
Amelka zwinęła się w kłębek, chichocząc. Do łaskotanek przyłączyła się Lara i już po chwili maleńka śmiała się na cały głos. We trójkę położyli się spać na jednym łóżku i tak przespali do rana.
***
Następnego dnia, zgodnie z planem, Lara z Maykelem znaleźli się z powrotem w Katmandu. Odwiedzili szpital psychiatryczny, do którego została zabrana Catty.
- Naprawdę nie wiem, Laro, gdzie Carter mógł zabrać twoją mamę – oznajmiła Claire od progu. – Wypuścił mnie razem z babką z pomieszczenia z bombami, ale później zostawiłam Amelię koło wejścia, by wrócić do was i was uwolnić. A sami widzieliście, że gdy wychodziliśmy, babki już tam  nie było.
- Jesteś pewna, że to Carter ją porwał? – zapytała Lara, przygryzając wargi w zakłopotaniu. Myślała, że odzyskanie mamy będzie prostsze.
- Na pewno. – Catty spuściła w dół oczy. I ona była dziwnie smutna. – Babka nie oddalała się nigdy i nigdzie sama.
Na tym zakończyła się rozmowa o mamie Lary. Maykel też miał do porozmawiania z Claire.
- Wiemy, co zrobiłaś, kim jesteś i kim byłaś przez całe życie – tłumaczył jej łagodnie, ufnie spoglądając w jej oczy. – Dobrze wiesz, że moglibyśmy teraz najzwyczajniej na świecie wydać cię policji i spędziłabyś resztę życia za kratkami.
Claire popatrzyła na niego z lekkim przestrachem. Nic nie odpowiedziała.
- Nie zrobimy tego – dokończył Maykel.
- Nie? – Catty zamrugała swoimi wielkimi, kocimi oczami.
- Nie. – Rouglas wziął głęboki wdech. – Ale pod jednym warunkiem.
- Wiedziałam, że gdzieś jest haczyk. – Claire zmarszczyła brwi.
- Musisz powiedzieć nam, gdzie Carter ma swoje kryjówki i kto jeszcze z nim współpracuje – rzekł Maykel, patrząc na reakcję kasztanowłosej kobiety, która przeraźliwie zbladła na twarzy.
- Mam ich wszystkich… Wkopać? – jęknęła.
- Tak – przytaknął Maykel surowo. – Taka jest rola świadka              koronnego, którym wkrótce możesz się stać. Przemyśl to dobrze, Claire. W zamian za te informacje otrzymasz ochronę z naszej strony, no i unikniesz kryminału.
- Przemyśl to, Claire – odezwała się Lara, delikatnie kładąc dłoń na ręce kuzynki. – Ty i tak odłączyłaś się już od mafii Cartera, bez różnicy ci to, czy oni zostaną złapani, czy nie. A później… Zamieszkasz ze mną w moim dworku. Razem z córką. Maykelowi i jego ekipie będzie nawet wygodniej cię chronić.
- Świetny pomysł – przyznał Rouglas. – W Croft Manor zawsze jest ktoś z FBI. Jak nie ja, to przecież Lilly, Sven, albo ktokolwiek. – Mężczyzna przeniósł wzrok na Catty i uśmiechnął się do niej. – Z nami będziesz bezpieczna. Gwarantuję, że nic ci się nie stanie.
- Sto procent bezpieczeństwa. – Zaśmiała się Lara.
Claire siedziała na łóżku, mocno zaciskając na kolanach ręce. Aż pobielały jej kostki. Milczała.
- Claire… To jak będzie, zgadzasz się być świadkiem koronnym? – niecierpliwił się Maykel. – Jeśli tak, wychodzimy stąd od zaraz.
- Zastanowię się – szepnęła Claire, nie patrząc na nich.
- Dobrze - poddał się Rouglas, trochę zły, że kobieta tak od razu nie przyjęła jego pomocy.
- Przyjdziemy do ciebie jutro. – Lara podniosła się z brzegu łóżka. – Jutro nam powiesz czy się zgadzasz, czy nie.
- W zasadzie to… - Dziwny uśmiech zagościł na wargach Claire. – W zasadzie to… Chciałam się z wami pożegnać.
- O czym ty mówisz? – Maykel zmarszczył brwi.
Claire wyciągnęła do niego rękę.
- Pożegnać do jutra – wyjaśniła, dziwnie się śmiejąc.
- Aha. Więc… Cześć. – Rouglas uścisnął jej dłoń swoją zdrową. – Trzymaj się.
- Trzymaj się, Claire. – Lara pochyliła się, by pocałować kuzynkę w policzek. Catty jednak, wyciągnęła do niej rekę.
Croft uścisnęła rękę kuzynki i już miała cofnąć swoją dłoń, gdy poczuła w jej wnętrzu skrawek papieru. Popatrzyła pytająco na Claire, ta jednak tylko mrugnęła do niej. Croft zgniotła karteczkę w ręce                           i niepostrzeżenie schowała ją do kieszeni swoich spodni, tak, że Maykel niczego nie zauważył.
Obydwoje wyszli na zewnątrz szpitala psychiatrycznego.
- Była jakaś dziwna – rzekł Rouglas, oddalając się z Larą od budynku. – Nie podobał mi się jej sposób patrzenia na nas, gdy odchodziliśmy.
- Yhm – mruknęła Croft, myśląc o karteczce w kieszeni swoich spodni, którą potajemnie przemyciła jej kuzynka.
W tym momencie, rozległ się przeraźliwy huk za nimi. Jakby ktoś z budynku zrzucił coś ciężkiego z okna na beton.
- Słyszałaś? – Maykel oglądnął się zaniepokojony. – Dźwięk taki, jakby ktoś zrzucił coś ciężkiego z parapetu.
- A może to ktoś wyleciał przez okno? – Lara uśmiechnęła się złośliwie i pociągnęła Maykela za łokieć. – Chodź, w tym miejscu to pewnie na porządku dziennym jakieś czuby wyskakują przez okna. Dla psychiatrów to pewnie chleb powszedni.
Jeszcze tej samej nocy, bedąc w hotelu w Katmandu, Lara z Maykelem dowiedzieli się, że Claire nie żyje. Zabiła się, wyskakując z okna pokoju psychiatrycznego, prosto na beton. Żart Lary niespodziewanie okazał się być prawdziwy.
***
- Dlaczego to zrobiła? – spytała Lara nazajutrz, będąc już w swoim domu. Obydwoje z Maykelem stali w ogrodzie, w cieniu drzew.
Lipcowy dzień był upalny, słońce niemiłosiernie grzało od samego rana. Lara spędziła popołudnie, kąpiąc się w basenie z dziewczynkami. Teraz stała oparta plecami o gruszę w białym staniku od kostiumu kąpielowego, cała ociekając wodą. Cienkie ramiączka białego stanika ładnie komponowały się z jej brązową opalenizną. Dół był przewiązany białym, zwiewnym ręcznikiem i celowo sporo ukrywał.
Maykel z zainteresowaniem obserwował krople wody spływające z Lary spiętych wysoko włosów, płynące po jej szyi i znikające za wcięciem dekoltu.
- Nie wiem… - Westchnął w odpowiedzi na pytanie Lary i wolno przeniósł wzrok z jej ciała na piszczące dziewczynki w ogrodzie. Zip właśnie pryskał w nie wodą z węża ogrodowego, sam mając przy tym niemało radochy. Dziewczynki spieprzały na bosaka po całym trawniku, kwicząc i przewracając się nawzajem.
- Ona strasznie się bała Cartera, Laro. Widziałem to po niej – odezwał się Maykel po chwili. – Bała się, że wróci i ją zabije za to, że odeszła i zdradziła ich mafię.
- Ale przecież mówiłeś jej, że zapewnicie jej z ekipą ochronę! – Lara przyłożyła obie ręce do czoła. – Nie chciałam, aby popełniała samobójstwo.
- I ja tego nie chciałem. – Mężczyzna strzepnął z białej, zwiewnej koszuli na krótki rękaw jakiś pyłek. – A co będzie z małą? – zapytał.
Obydwoje ponownie przenieśli wzrok na biegające po trawniku dziewczynki. Obydwie tak bardzo różniły się od siebie.
Amelka była niska, dosyć pulchniutka, jak różowa kluseczka podskakiwała w swoim różowym kostiumiku do kąpieli. Czarne włosy, Lara spięła jej równie wysoko jak sobie, aby nie grzały małą w plecy. Amelka była jak aniołek – zawsze łagodna, śmiała się teraz cieniutko i piskliwie, uciekając przed kroplami wody.
Judith była całkowicie inna. Wysoka jak na swoje 6 lat i przeraźliwie chuda. Szczupłość odziedziczyła zapewne po swojej mamie Claire. Loki też po niej odziedziczyła, lecz nie ich barwę. Judith miała łepetynę pełną burzy poskręcanych, krótkich, jasnych włosów, które mokre lśniły w słońcu.
Darła się na cały głos jak dzikus, śmiała się głośno i histerycznie, wymachując rękami. Przy tym, widać było, iż małej brakuje dobrego wychowania. Nic dziwnego, do tej pory nie miał kto tak naprawdę dobrze zająć się tym dzieckiem. Claire nie poświęcała jej zbyt dużo czasu i uwagi.
- Spierdalaj, kurwa!!! – wołała Judith ze śmiechem, uciekając przed wężem, z którego Zip pryskał je wodą. – Spierdalaj, mówię!!! Przez ciebie jestem teraz mokra w chuja!!!
Lara westchnęła.
- Dzwoniłam do jednej z jej ciotek – rzekła do Maykela. – Obiecała przyjechać za godzinę.
- To dobrze – skwitował Maykel krótko, przejeżdżając zdrową ręką po swoich włosach, nienagannie postawionych na żel. – Ja muszę teraz pojechać do biura. Oczywiście, to na naszą ekipę spadło całe dochodzenie w sprawie Claire.
- Jasne, rozumiem. – Croft przechyliła się w stronę mężczyzny, by mógł pocałować ją w policzek. Gdy to zrobił, kobieta na chwilę przytrzymała go przy sobie rękami, wtulając twarz w jego szyję. – Maykel… Nie sądzisz, że te wszystko ostatnie nieszczęścia… I, że teraz samobójstwo Claire… Że temu wszystkiemu winna jest klątwa?
- Bardzo możliwe – mruknął Rouglas chłodno. – Ale wiesz, że nie jesteśmy w stanie jej rozwiązać. Już to ustaliliśmy.
- To ty ustaliłeś. – Lara odsunęła się od mężczyzny. – Zastanawiam się, czy gdyby nie rozwiązać tej klątwy, to czy nie byłoby to lepsze dla naszych bliskich… Dla Amelki. Ona jest przecież też bardzo narażona.
- Dobrze wiesz, że aby rozwiązać klątwę, to muszę wybierać między tobą, a nią – powiedział Maykel, denerwując się przy tym jak zawsze, gdy rozmawiali na ten temat.
- Więc wybierz mnie! – jęknęła Lara. – Mi już wszystko jedno, naprawdę, czasami aż odechciewa mi się już żyć. Będziesz szczęśliwy z Amelką.
Rouglas stał przez chwilę bacznie przyglądając się Larze.
- Naprawdę sądzisz, że jestem w stanie cię zabić? – zapytał poważnie.
- Tak – odparła Lara.
- To mam dla ciebie nowinę: jesteś ostatnią osobą, którą bym pozbawił życia – poinformował, będąc już naprawdę wkurzonym. – I jeżeli dalej uważasz, że jestem gotowy to zrobić, to jesteś zwyczajna kretynka. – Mężczyzna odwrócił się i zaczął podążać do samochodu.
- A Amelka?! – krzyknęła Lara, ruszając za Rouglasem. – A Amelka jest którą w kolejności osobą, którą byś pozbawił życia?!
- Amelka? Ty jesteś ostatnią osobą, którą bym zabił, to Amelka jest przedostatnią.
- To i tak większe prawdopodobieństwo, iż zabił byś ją, a nie mnie?!
Maykel oparł się o samochód i wbił w Larę lodowate spojrzenie.
- Nigdy, przenigdy nie rozwiążemy tej klątwy – wycedził dobitnie. – Zapamiętaj to sobie.
- Maykel, posłuchaj…
- Nie gadam z kretynkami, które myślą, że pozabijam najbliższe osoby dla jakiejś tam klątwy srątwy. – Czarnowłosy wsiadł do auta i odpalił silnik. Następnie otworzył okno: - Aha, Croft, i nie waż się z tego powodu wyskakiwać z okna na beton! Słyszysz?! Jak to zrobisz, to inaczej pogadamy!
- Wstawię kraty w okna, nie bój się! – krzyknął do Maykela Zip, słysząc całą ich rozmowę z Larą.
- Spadaj! – wykrzyknęła Lara, ale nie mogła powstrzymać uśmiechu na twarzy.
Maykel zamknął szybę w samochodzie i odjechał. Croft stała dłuższą chwilę, obserwując znikający w oddali samochód. Już teraz wiedziała, że będzie tęsknić za tym mężczyzną.
Następnie podążyła do dworku, aby przebrać się w jakieś elegantsze ubranie. Z doświadczenia wiedziała, że z ciociami nie ma co zaczynać. Skąpe białe bikini chyba nie było odpowiednim strojem do powitania jednej z nich. Tym razem Lara się myliła, bowiem ciocia Judith okazała się być przemiła. Jeszcze nie widząc dziewczynki, oświadczyła, że ją do siebie zabierze i się nią zaopiekuje. Pozostała jeszcze tylko kwestia wyjaśnienia wszystkiego małej. Lara z westchnieniem podeszła do chudej blondyneczki, siedzącej na schodach z Amelką.
- Kochanie… - Zaczęła, czując się trochę niezręcznie.
- Co? – zapytała grubiańsko Judith.
- Kochanie… Polubiłaś swoją ciocię, z którą przed chwilą rozmawiałaś?
- No, a bo co?
- To teraz ona się tobą zajmie – wyjaśniła Lara, znowu ciężko wzdychając. Najgorsze miała do powiedzenia przed sobą.
- Czemu? A gdzie moja mamuśka? – Judith nic nie rozumiała.
I teraz to najgorsze do powiedzenia.
- Kochanie… Twoja mama już do ciebie nie wróci, bo… - Motała się               Lara, patrząc na ufną i poważną twarzyczkę dziecka. – Bo poszła do nieba. Nie ma jej już z nami na ziemi…
Judith zrobiła wielkie oczy. Przez dłuższą chwilę milczała, a następnie wbiła wzrok w Larę:
- Tak? I naprawdę zdechła?
Croft załamała ręce.
- Umarła! Dziecko kochane, zdychają zwierzęta, a ludzie umierają.
- W dupie, jeden pies. – Judith wzruszyła ramionami i wstała ze           schodów. – Nawet fajnie, że tak się stało. Wreszcie nikt na mnie nie będzie wrzeszczał! – Dziewczynka oddaliła się do swojej cioci i obydwie wyszły na zewnątrz.
Lara stała na ganku z Amelką, patrząc za nimi. Croft zastanawiała się, jak bardzo źle Claire musiała zajmować się córeczką, aby Judith w ogóle nie była przejęta jej śmiercią. Kiedy ona sama opuści Amelkę, to czy i ta nie odwróci się od niej?
- Dziwna ta Judith – dobiegł Larę cichy głos czterolatki, a następnie dziewczynka mocno przytuliła główkę do talii kobiety. – Ja bym za tobą płakała dzień i noc! – poinformowała.
Croft pocałowała małą w czoło.
- Ja za tobą też – szepnęła. Zadowolona Amelka w podskokach pobiegła pobawić się w piaskownicy.
Lara nerwowo rozglądnęła się na boki. Zip za domem podlewał kwiatki, Amelka bawiła się w oddali w piaskownicy. Droga wolna! Kobieta szybko pobiegła do garażu i wyprowadziła z niego swój samochód. Podjechała nim aż pod same drzwi rezydencji. Biegiem wparowała do jej środka i zaczęła wynosić bagaże do bagażnika. Na szczęście, miała je już naszykowane od rana. „Szybciej, szybciej…” – tylko tyle świtało w głowie kobiety. Wiedziała, że jeżeli ujrzy ją w takim stanie Zip… Jak nic ją zatrzyma i nie pozwoli odjechać.
Jeszcze tylko dwie walizki… Jeszcze tylko plecak… Cholera, jeszcze dwie duże torby. Lara z prędkością światła wrzuciła ostatni bagaż do samochodu. Usłyszała wołanie Zipa w pobliżu. Szedł do dworku!!! Cholera, a miała się jeszcze przebrać!!! A w dupie, teraz jak najszybciej trzeba się stąd zmyć.
Lara w sekundzie zatrzasnęła drzwiczki bagażnika i wskoczyła za kierownicę. Gaz do dechy. Ostro ruszyła w stronę bramy. Brama!!! Maykel zamknął za sobą bramę. Cholera by już to jasna wzięła!!! Croft z piskiem opon zahamowała i zwinnie wyskoczyła z auta.
- Lara?! – W oddali stał Zip z wężem ogrodowym w ręce. – Lara?! Dobrze się czujesz?!
Kobieta tak szybko otwierała bramę, że aż zraniła się w palec. Nie słyszała, ani nie wiedziała nikogo.
- Lara! Lara! Co ty wyprawiasz?! – Jej zachowanie musiało wzbudzić podejrzenia Zipa. Mężczyzna rzucił ogrodowego węża i biegiem ruszył w kierunku swojej przyjaciółki. – Lara, dokąd ty jedziesz?! Stało się coś?!
Zdyszana Lara wsiadła z powrotem do samochodu. Na pełnym gazie wyjechała z podwórka Croft Manor, zostawiając za sobą przestraszonego Zipa i zaskoczoną Amelkę, która bez ruchu stała w piaskownicy i wyglądała za swoją odjeżdżającą mamą. Nie rozumiała, dlaczego ta tak nagle opuściła ją bez słowa pożegnania.
Croft westchnęła z ulgą, znajdując się już daleko od Croft Manor. Teraz jak najszybciej na lotnisko. Ciążyło jej w sercu poczucie winy, kiedy wsiadała do samolotu. Chyba nigdy nie zachowała się tak chamsko jak w tej chwili. Co sobie pomyśli o niej Maykel? Będzie się głowił, dlaczego go porzuciła… Być może po paru miesiącach wróci do swojego dawnego domu razem z córeczką. W rezydencji będzie mieszkał tylko Zip. Rouglas powiedział, że nigdy nie rozwiąże klątwy Xiana. W takim razie, Cornelia i Winston będą ciągle leżeć w szpitalu i nigdy nie wyzdrowieją. Pewnie obydwoje umrą. Może po latach Croft Manor obrośnie chwastami i stanie się niczym tajemniczy ogród z powieści. Może ktoś kiedyś tam zamieszka…
Przepraszam, Maykel. Kocham cię.
CDN


5 komentarzy:

  1. Uci
    Wysłany 26.02.2011 o 21:16
    Czy ty na móżg upadłaś wymyślając ten rozdział?! Nie zgadzam się, żeby Lara (bo chyba o to chodziło) rozwiązała te klątwe! Jak ona się zabije, to słowo daję odnajdę cię i wywalę przez zakratowane okno z 20 piętra wprost na beton, albo lepiej! Kolce! Albo zabiję cię powoli… Buahaha! A tak w ogóle to nie zabijaj Lary, chyba, że stanie się jak u mnie duchem, który potem znów ożyje.Dobra, a teraz jak już skończyłam z groźbami XD wróćmy do rozdziału. Clarie to wariatka, chciałabym wiedzieć co Larze napisała na tej karteczce. Ale córka Clarie… O matko! Jak to czytałam… „Naprawdę zdechła?!” Ja nie mogę… Powaliło mnie to po prostu. Zapiszę sobie to na pulpicie, i jak będę smutna to przeczytam. A co do ostatniego akapitu, tego o Croft Manor, to powinni cię z tym wysłać do konkursu o magicznym ogrodzie. Jak nic zdobyłabyś pierwsze miejsce. Za sam kawałek tekstu. Tak jak ostatnio na sprawdzianie z polskiego moja koleżanka zaczęła pisać opowiadanie słowami „Był piękny, słoneczny dzień. Ptaki śpiewały wesołą melodię na zielonych gałęziach drzew. Tu i ówdzie spod śniegu wystawały małe pączki pierwszych wiosennych kwiatów.” czy jakoś tak bardziej poetycko. I ja ci powiadam! Ona za to szóstkę dostanie, nawet jak resztę nagryzmoliła na 1! Gorąco pozdrawiam!PS. Zniosłaś wpisywanie kodu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Uci
    Wysłany 01.03.2011 o 19:34
    Tak zrobiona w Movie Maker. A muzyka pomysłowa. Na początku miała być ta z „Piratów z Karaibów”, ale nie mogłam jej nigdzie w necie znaleźć. Potem wymyśliłam Beny Benassi „Satisfaction”, ale to była muza z MP3 i mi działała tylko wtedy, kiedy sprzet podpięłam do kompa. No to wymyśliłam drogą ścisłych umysłów, że może Lady Gaga „Monster”? I super. Piosenka o monstrum, opowiadanie o monstrum… Pasuje XD!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uci
    Wysłany 03.03.2011 o 07:53
    Faktycznie fajny Remix i dokładnie o tą piosenkę mi chodziło. A z hostuje to ja właśnie ściagnęłam to Monster… Naprawdę lubię te stronę.

    OdpowiedzUsuń
  4. gosia10
    Wysłany 05.03.2011 o 16:57
    Nie to, że coś ale Lara sama nie da rady rozwiązać tej klątwy(^^,)Rozdział jest boski!:) Ale wezmę się teraz za akcję:PWięc: Lara pierwsze co to pyta się o Amelkę – Lar byłaby świetną matką ;) Maykel wkurzony (połamaniec jeden), gdyby zostawił tę Pamelę to byłby zdrowy…Lily zła, wysyła skargi na te bandę debilo-policjantów xDLara i zachcianki (na lody) Maykel miał podstawę, żeby myśleć, iż Lar jest w ciąży. Fajnie by było..:PHeh albo to co Amelka zadała im zgadywankę… Leżę i kwiczę ze śmiechu DZIW*ARZ xDTa rozmowa z Amelką… Prawdziwa, szczęśliwa rodzinka:)Biedna Catty.. Skoczyła, zabiła się i osierociła córkę, która i tak za nią nie przepadała…Ale Lar z Maykelem proponowali jej ochronę.. Nic.. Kaput!;PZastanawia mnie tylko co na tej kartce było zapisane… Było to wytłumaczone? Raczej nie.. + za zagadkę:PLara zajmowała się dziewczynkami, bawiła się z nimi.. Ona jest świetna!I super opisałaś te różnice między Amelką a Judith… Różnią się strasznie.A i Lara za wszelką cenę chce rozwiązać tę klątwę na korzyść Maykela i Amelki ale ten chce zostawić przy sobie te dwie mu bliskie osoby.. Ale też dziwne wydało mi się to, że ojciec wolałby zabić córkę niż swoją narzeczoną… I to mi się w nim nie spodobało jako o ojcu…Heh ale w całej tamtej rozmowie musiało być troszkę humoru.. Zip potrafi rozładować odrobinkę napięcie.;PI jaka była reakcja tej małej dzikuski (Judith) na wieść o śmierci matki… Tragedia. Brak jakichkolwiek uczuć.Judith zostanie oddana w ręce cioci.. To dobrze…Ahh ta i scenka z Croft i młodą Rouglasową.. Cudownie..:)) Mała kocha bardzo Larę ze wzajemnością.I teraz o najważniejsze: Po co Croft uciekła?Czyżby na tej kartce była informacja o tym gdzie się znajduje prawdopodobnie Stara Amelia xD?No cóż… Mała Amelka z pewnością się zawiedzie na Larze za tą ucieczkę…To by było na tyle;* Rozdział był świetny.. To samo myślę o tych, których nie skomentowałam a przeczytałam:* Bo mam nadzieję, że wierzysz mi w to, że wszystkie twoje rozdziały czytam:* Bo czytam! Tylko z opóźnieniem(w nocy zwykle). A co do komentarzy to jak mam już pisać jakiś to zawsze mi się spać chce i idę spać. Obiecuję sobie, że napisze następnego dnia a potem zapominam i przypominam se dopiero teraz kiedy czasu nie mam… Ale na pewno nadrobię to!!!:*:*:*:*Pzdr. A i jeszcze jedno… Ja 20 rozdział zaczęłam pisać ale to taka lipa, że żal.pl xDJa już lepiej pójdę na emeryturę…;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Lilka11
    Wysłany 17.03.2011 o 13:19
    Ale Rouglas ma pomysły xD Lara w ciąży :D Jego pytanie mnie zabiło, ale może faktycznie, dla upewnienia niech Croft zrobi jakiś test, czy coś. Nigdy nie wiadomo ^^ Zip ma niewyparzony język -.- i zły wpływ na Amelkę :D Ale to dobrze, urozmaicasz opowiadanie i przynajmniej Lara i Maykel mieli nie lada problem z wytłumaczeniem jej tego dziwkarza. Zabiło mnie „Ale Alister sie nie gniewa!”, siedzę i kwiczę ze śmiechu :) Taki dziecięcy bunt jest przeuroczy <3Ależ ta Judith niewychowana. Żal mi dziewczynki, to nie jej wina, że nie ma odpowiedniej opieki wychowawczej i że zachowuje się tak, jak się zachowuje. Miejmy nadzieję, że ciotka troszkę ją utemperuje. Natomiast kłótnia Lary i Rouglasa pierwszorzędna. Wywołałaś emocje! Miałam ochotę krzyczeć razem z Larą. Lara chyba na głowę upadła -.- Zamiast siedzieć z małą, to wyjeżdża niewiadomo gdzie, niewiadomo po co, oczywiście domyślam się, że chodzi o klątwę, ale takie decyzje chyba powinna podejmować z bliskimi -.^ Co za tępa strzała… Ale w sumie to Lara :D Jak zwykle sprytna, przebiegła, pewna siebie, za to ją kochamy. A ja dodatkowo kocham jeszcze Twoje opowiadania, bo są zaskakujące do granic możliwości. Życzę Tobie (i przy okazji Larze- bo jej się przyda) powodzenia i idę czytać kolejny rozdział. Ot co!

    OdpowiedzUsuń

Spis treści