Jak zwykle czuję, iż będę musiała się tutaj rozpisać.Zacznę od podziękowań, bo są najważniejsze i lepiej napisać je od razu na początku.
Lilianie11, Gosi10 oraz Uci, znanejtakże jako UlaCroft.
Lilce11 – za to, że była tu ze mną od samego początku. Od pierwszego rozdziału pierwszego opowiadania. I za to, że nigdy się nie poddała, tylko wytrzymała tutaj aż do końca. Śmiało mogę powiedzieć i powiem, że gdyby nie ona, tego bloga łącznie z tymi opowiadaniami by nie było. Przyczyna jest prosta: zakładając go, nigdy nie śmiałam nawet pomyśleć, że cokolwiek będę publikować. Chciałam po prostu najpierw sprawdzić,czy trudno takowego bloga założyć, może napisać jeden rozdział albo dwa i potem rzucić to w diabły.
I pewnie tak właśnie bym zrobiła.Nie radziłam sobie kompletnie z Onetem, nie wiedziałam, jak zmienić czcionkę w tekście, jak ustawić nagłówek – kompletnie nic. I zaczęła się moja przygoda z Lilką. Sama wyciągnęła do mnie pomocną dłoń, z tego, co pamiętam – ja o nią nie prosiłam. To Lilka pierwsza zapytała, czy w czymś może mi pomóc. I tak zostało. Od tamtej chwili, Lilka pomaga mi absolutnie we wszystkim. To do niej pierwszej zwracałam się zawsze, ilekroć miałam tu jakieś problemy. Czasami była to błahostka, moje „widzi mi się”. Jednak nie pamiętam, by Liliana kiedykolwiek mnie zbyła.
Dziękuję, że komentowałaś, wyrażałaś swoje zdanie, wspierałaś mnie tak często i za to, że po prostu jesteś i byłaś.
Gosi10 – głównie za to, że od chwili naszego wymienienia się numerami gg, piszemy ze sobą prawie codziennie. Oprócz osoby, która także towarzyszy mi od pierwszego opowiadania, poznałam w niej prawdziwą wirtualną przyjaciółkę, której mogę powiedzieć absolutnie wszystko. Chyba z nikim przez Internet nie dogadałam się jeszcze tak dobrze jak z nią,codziennie chwalę niebiosa za to, że taki czytelnik jak ona wpadł tutaj, w moje opowiadaniowe sidła.
Gosiu! Dobrze wiesz, że chcę Ci podziękować za samą obecność tutaj, że odnalazłaś tego bloga, że opowiadanie przypadło Ci do gustu, że podałaś mi swój numer gg, że pozwalasz mi pomagać Ci w pisaniu Twoich rozdziałów (z czego mam niemałą radochę), że kiedy "walniesz" komentarzem, to śmieję się jak głupia do łez! Za to, że na gg doradzałaś, co mogę pisać w nowych notkach, wyrażałaś swoje zdanie w kwestii bohaterów, śmiałaś się razem ze mną i błagałaś o wysłanie Ci chociażby dwóch zdań z nowego tekstu.
Dziękuję, że chociaż mamy zazwyczaj odmienne zdanie co do Tomb Raider i Lary, to mimo wszystko świetnie się dogadujemy. Mam nadzieję, że to się nie skończy z chwilą zakończenia tego bloga.
Uci, Uluś, UlaCroft – trzy osoby w jednym. Ula, chciałam Ci także podziękować za samą Twoją obecność tutaj. Chyba znamy się najmniej, bo nie towarzyszyłaś mi niestety w pierwszej części opowiadania, lecz dziękuję za to, że pojawiłaś się na początku „Lawendowego Czaru” i wytrzymałaś ze mną i z bohaterami opowiadania do końca. Chyba nie ma rozdziału, którego byś nie skomentowała, co naprawdę bardzo jest i było miłe, często nie mogłam doczekać się, kiedy już dodasz swój komentarz, gdzie wyrażałaś swoje zdanie i poglądy w kwestii opowiadania. Cieszył mnie także fakt, iż często dopytywałaś się, kto jest kto, dlaczego tak, a nie inaczej.Miło było odpowiadać komuś, komu zależało, kto interesował się tymi rozdziałami i było to widoczne. Dziękuję!
Dziękuję całej wyróżnionej trójce,moim trzem szczęśliwym gwiazdom, za to, że mnie wspierały, były ze mną i mam po nich tyle miłych wspomnień i komentarzy pod rozdziałami. Dla takich osób jak Wy, naprawdę warto było pisać!
Dziękuję także Nahii, teraz znanej jako Malina, za to, że odezwała się w końcówce opowiadania, ogromnie żałuję, iż nie stało się to wcześniej, lecz jak to mówią,lepiej późno niż wcale. Malinko, dziękuję, że byłaś i mnie wspierałaś.
Kolejną osobą, godną wyróżnienia jest Michelle,która także zaczęła prowadzić kiedyś swój blog, zresztą bardzo fajny. Obecnie chyba jest zawieszony, ale ja gorąco wierzę, iż Michelle kiedyś się odrodzi i powróci do nas z nowymi rozdziałami. Także Ci, kochana, dziękuję, że zaszczyciłaś mnie swoją obecnością i byłaś tu ze mną przez pewien czas,komentując rozdziały.
Wypada mi także podziękować Hastings, która wiem, że czyta, a może już przeczytała całe opowiadanie. Miło wiedzieć, że jest ktoś nowy, którego zainteresowało to opowiadanie.
Dziękuję gościom przypadkowym, którzy być może tylko raz weszli na tego bloga, ale i tak zostawili po sobie ślad. Są to między innymi Łukasz i QueenOfLullaby.
Oprócz tego, dziękuję wszystkim czytelnikom, wszystkim gościom oraz wszystkim tym, którzy tu byli, którzy przeżywali razem za mną przygody Lary.
Notka końcowa
Wiem, że nikt nie lubi przemówień i rozumiem to, bo sama ich nie lubię. Jednak czasami, tak jak w tym wypadku, jest to niezbędne. Postaram się skracać jak się da i nie owijać niczego w bawełnę.
Chciałam mianowicie powiedzieć, że nie żałuję ani jednego napisanego tutaj rozdziału, ani jednego dodanego obrazka, ani niczego.Prowadzenie tego bloga było dla mnie niesamowitą przygodą, a pisanie dla kogoś,a nie tak jak zwykle to bywało „do szuflady”, sprawiało mi niemałą przyjemność. Jednak, wszystko kiedyś ma swój koniec. Kontynuacja pierwszej części opowiadania właśnie się zakończyła. Pozostaje pytanie: co teraz?
Co będę teraz robić?
Na pewno zajmę się pierwszą częścią opowiadania, w której błędów jest tyle, że głowa boli. Mam zamiar sprowadzić wszystkie rozdziały co najmniej do wyniku dobrego, aby literówki i braki przecinków nie raziły tak w oczy. Tak czy siak, czeka mnie mnóstwo pracy – trzydzieści rozdziałów do poprawki, to nie jest robota na jeden dzień. Jednak wierzę w to, iż kiedyś uda mi się wszystko ulepszyć i poprawić.
Czy są jakieś szanse na powstanie nowego opowiadania?
Są. Nie wykluczam, że są. Wiem, że ni z tego ni z owego któregoś dnia może najść mnie taka wena, iż nie będę w stanie jej się zaprzeć i wtedy możliwe, że powstanie nowe opowiadanie. Na dzisiaj jednak, nic nie obiecuję. Mimo że pisanie historii o Larze Croft sprawiało mi niebiańską przyjemność, nie kryję, iż jestem trochę zmęczona. Potrzebuję długiego odpoczynku od blogowania, wiem to już teraz. Także więc, na pewno są jakieś szanse na napisanie czegoś nowego, ale prawda jest też taka, że czasami nic może nie przyjść mi do głowy i „Lawendowy Czar” może stać się moim ostatnim opowiadaniem. Robię się już coraz starsza, od września rozpocznę klasę maturalną. Będzie mnóstwo nauki,przygotowań… nie wiem, czy znajdę już czas na publikowanie rozdziałów. Dlatego w kwestii trzeciego opowiadania – nic nie obiecuję ani nie robię złudnych nadziei.
Co w takim razie teraz zamierzam?
Zrobić sobie długą przerwę. Takie jakby wakacje w kwestii pisania opowiadań. Wiem, że tego potrzebuję. Gdy odpocznę, kto wie,może pełna sił i z nowymi pomysłami powrócę do blogowania?
Ile trwać będzie ta przerwa?
Nie wiem. Być może będzie to miesiąc, być może dwa, a być może nawet rok… Wszystko zależy od chęci i pomysłów na nowe przygody panny Croft. Muszę mieć koncepcję, nie potrafię pisać niczego „na ślepo”, bez żadnego planu w głowie.
Czy w ogóle wrócę?
Sama nie wiem. Tak jak powiedziałam wcześniej, być może długa przerwa dobrze mi zrobi, że wrócę z pełnią sił i pomysłów. Jednak możliwe, że odzwyczaję się już od pisania rozdziałów i zwyczajnie nie będę miała chęci na ponowne zaczynianie nowego opowiadania.
Kontynuacja kontynuacji czy całkiem nowe opowiadanie?
Jeżeli doszłoby co do czego, to chyba jestem za kontynuacją kontynuacji… nie wiem, co Wy o tym sądzicie, ale chyba zbyt bardzo zżyłam się z postaciami własnego opowiadania, zwłaszcza z Maykelem, aby tak teraz rzucić ich w trzy diabły, a zająć się całkiem nowymi przygodami Lary Croft. Więc, jeżeli zaczęłabym coś kiedyś pisać… spodziewajcie się kontynuacji „Lawendowego Czaru”, a nie zupełnie nowego opowiadanka. Zresztą, napiszcie w komentarzach, co Wy o tym sądzicie. Wasze zdanie jest tu przecież najważniejsze.
Czyli się żegnamy?
Chyba tak. Ale tylko jeśli chodzi o moją działalność blogową. Bo chcę powiedzieć, że będę tutaj spędzała dalej mnóstwo czasu, będę się cały czas przewijać tutaj jak duch, także zapraszam do dodawania komentarzy, a na każdy na pewno odpowiem. Proszę także o informowanie mnie o nowościach na Waszych blogach, bo nie zamierzam ich porzucić i regularnie będę czytać i komentować.
Co zaś się tyczy mnie, wiecie już, co postanawiam.Długa przerwa. Być może powrócę z kontynuacją szybciej niż zdążycie ode mnie odpocząć, a być może już nigdy o mnie nie usłyszycie. Dlatego nie wiem, jak się tu pożegnać… „żegnajcie” nie napiszę, bo być może powrócę, „do zobaczenia” też nie, bo możliwe, iż już o sobie nie usłyszymy…
Dlatego zakończę to całe przemówienie zdaniem pasującym oraz podsumowującym wszystko to, co napisałam powyżej: Dziękuję za to, że ze mną byliście!
Pozdrawiam serdecznie!
oficjalnie: Anita Patrycja
nieoficjalnie: Pati-Ann
(gg: 37037887, e-mail: pati-ann@o2.pl).
~Malina
OdpowiedzUsuń20 maja 2011 o 20:52
Kochana Pati-Ann! Ja osobiście jestem za kontynuacją kontynuacji… ;P Nie będę kłamać, że Twoja dedykacja i różne podziękowania mnie nie wzruszyły. Łzy jeszcze mi kapią… :) Żywię ogromną nadzieję, że powrócisz do blogowania i możesz być pewna, że co jakiś czas będę zaglądała na tego bloga, by sprawdzić, czy nie pojawiły się nowe notki. Czy coś jeszcze? Na razie nie. Jakby co, pozostaniemy w kontakcie na gg. ;D
~pettitka16
OdpowiedzUsuń20 maja 2011 o 21:03
:’( oh jestem za kontynuacją kontynuacji, wszystko pięknie, nie odchodź. kochamy Cię ; DD pozdrawiam wracaj szybko <3
~Uci
OdpowiedzUsuń21 maja 2011 o 17:51
Zaraz się zabieram do czytania rozdziałów i tej (wyobrażam sobie) jakże pięknej mowy końcowej, ale myślę, że najpierw wolałabyś słówko wyjaśnienia. Otóż wybacz, ale na śmierć zapomniałam was powiadomić, że dnia 9 maja wyjechałam na zieloną szkołę i wróciłam dzisiaj o piątej rano. Tak więc wybacz mi proszę te zwłokę, jak najszybciej dodam rozdział, ale niestety na moim biurku rośnie sterta zadań długoterminowych, które mogą zaważyć na losach mojej dalszej nauki, ponieważ staram się do dosyć dobrego gimnazjum. :) Pozdrawiam cieplutko i zabieram się do czytania!
~Uci;UlaCroft;Ulka;Ulcia
OdpowiedzUsuń21 maja 2011 o 18:56
I mowa końcowa.Kontynuacja kontynuacji to jak najbardziej dobry pomysł. Moim zdaniem zaczynanie nowego opowiadania (a mam nadzieję, że wrócisz) byłoby jeszcze bardziej wyczerpujące. Wymyślanie wszystkich postaci od nowa, nadawanie im imion, nazwisk. Sama się dziwię, że wybrałam właśnie taką, a nie inną drogę, ale cóż? „Alleluja i do przodu!” Do ciekawostek na pewno zajrzę i spodziewaj się, że będę tu zaglądała jak najczęściej, a w wakacje, nawet codziennie, lub co dwa dni, aby sprawdzić, czy przypadkiem nie zaczęłaś pisać. Może jak zbierzemy wystarczającą ilość podpisów to zaczniesz myśleć o opowiadaniu, albo przynajmniej nie zapomnisz o blogowaniu? Jeżeli tak, to ja się podpisuję:UciUlaCroftUlkaUlciaI jak mnie tam nazywałaś. :)
~Petita
OdpowiedzUsuń22 maja 2011 o 12:36
matko… to już koniec? :( już tęsknie. a chciałam wejść, przeczytać jakiś rozdział, a tu pożegnanie. Wróć do nas. Nie jestem dobra w pożegnaniach, rozklejam się, więc powiem : do napisania, do „zobaczenia” w krotce. Tęsknie,[ amore-esplosione . antecedents . nutty-world ]
~Lilka11
OdpowiedzUsuń23 maja 2011 o 18:07
Upominam się w komentarzu. O to, że przesadzasz z tym wychwalaniem :) Cieszę się, że mogłam tu być. To był dla mnie zaszczyt, móc brać udział w tak wspaniałym, rozkwitającym i bardzo dobrze zapowiadającym się opowiadaniu. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym Ci nie pomogła i straciła taką przygodę na takim blogu. Były momenty, że było trudno. Że już myślałam, że rzucisz to wszystko w cholerę i ani moje „be” ani „me” ani „kukuryku” nie przekonają Cię do powrotu. Pamiętasz swoją ocenę na jakiejśtam ocenialni? I co? Przestałabyś pisać, a my wszyscy stracilibyśmy kawał fenomenalnego opowiadania. Tamta ocena jest już nieważna, a jej autorka może Ci naskoczyć. Bo napisałaś arcydzieło, które nie podlega żadnej ocenie, jest ponadczasowe, spójne, bardzo wartościowe. JEZU, KOBIETO!ee…Znaczy bardziej kobieto, niż Jezu. Głupie pytanie zadajesz w tej przemowie, jest w ogóle na tym blogu jakaś osoba, która nie jest za kontynuacją kontynuacji? Chyba nie znam takiej osoby xD Pomyśl, jak to brzmi „TRYLOGIA”! :D I kojarzy się dużo lepiej niż trylogia Sienkiewicza.:)Narazie tyle, ale jeszcze się odezwę. Wiesz, gdzie mnie szukać :*3maj się i nie leniuchuj za długo ^^ Czekamy na Ciebie.
~Hastings
OdpowiedzUsuń13 czerwca 2011 o 18:13
Ojej, to chyba ja powinnam dziękować Tobie za te w sumie ileś-tam godzin, które spędziłam czytając Twoje opowiadania! Były naprawdę interesujące i cały czas podziwiam Twoją pomysłowość! Naprawdę zdążyłam polubić Twoje postacie, szczególnie Maykela i Svena, no i oczywiście samą Larę.Myślę, że prędzej czy później wrócisz do pisania. Szkoda by było, żebyś całkiem to rzuciła. Odpocznij, zrób sobie przerwę, poświęć ten czas innym rzeczom, to czasem dobrze robi. A potem wróć ze zdwojoną siłą! Czasem bywam tak, że najlepsze pomysły przychodzą do głowy w najmniej odpowiednich momentach, więc bądź czujna! Być może za jakiś czas coś lub ktoś zainspiruje Cię do napisania czegoś nowego. Kto wie? :-) A co ja sądzę… Ja sądzę, że cokolwiek zaczniesz pisać, będzie dobrze. Nieważne, czy będzie to coś zupełnie nowego, czy po prostu kontynuacja tego, co już napisałaś – wszystko jedno, i tak będę czytać, jeżeli to tylko powstanie.Ach, właśnie zauważyłam, że zdążyłaś już nawet zostawić mi komentarz pod najnowszym rozdziałem! No to lecę go przeczytać!
~Uci
OdpowiedzUsuń21 czerwca 2011 o 16:15
Za bardzo zaczytałam się w twoim opowiadaniu. Rozwiązuję sobie dzisiaj krzyżówki i mam hasło: „Maykel … grał w westernach”- wpisałam Rouglas, a dopiero potem zorientowałam się, że to nie chodzi o narzeczonego Lary!Pozdrawiam!