Znajdujesz się na blogu z drugą częścią opowiadania. Pierwsza część Trzecia część

środa, 24 lipca 2013

Rozdział 1 - Szok ze stresem

- Proszę stanąć prosto.
- Odrobinę w lewo.
- Wyżej głowa.
- Luźno ramiona.
- Nie za ciasno tutaj? – spytała jedna z czarnowłosych, młodych dziewczyn, obejmując Larę od tyłu w talii.
- Odrobinę za ciasno – odpowiedziała Croft, brązowowłosa, szczupła kobieta około trzydziestki. – Muszę przecież oddychać.
Chwila ciszy, podczas której cztery dziewczyny majstrowały przy sukni Lary, podcinając, przygładzając, zwężając i podszywając.
- Teraz lepiej? – spytała ponownie młoda Azjatka.
- Jeszcze odrobinę, ciągle mam wrażenie, że jak wezmę wdech, to cały materiał się rozpruje.
Dziewczyny poluźniły gorset.
- A teraz? – zapytały.
- Teraz jest w porządku.
- Dodajemy ramiączka?
- Sama nie wiem… chwileczkę. – Lara szybkim krokiem zeszła z podestu, na którym stała i podążyła do drzwi, sunąc lśniącymi fałdami sukni po podłodze i stukając obcasami.  – Lilly! – krzyknęła. – Jak skończyłaś już gadać, to chodź tu na sekundę!
- Już jestem! – Do pomieszczenia wpadła rudowłosa, wysoka kobieta i przyjrzała się Larze z góry na dół. Uśmiech rozjaśnił jej twarz. – Boże, Lara, wyglądasz cudnie! Będziesz najpiękniejszą narzeczoną z całego Surrey, a Maykel to już oszaleje z zachwytu!
- Tak uważasz? – Lary oczy zabłyszczały radośnie. Kobieta odwróciła się i z powrotem stanęła na podeście przed lustrem, otoczona gromadką miłych Azjatek. – A nie sądzisz, że trzeba by było dodać ramiączka?
- Nie, ramiączka definitywnie odpadają – powiedziała Lilly zdecydowanie. – Popsułyby cały fason tej sukienki. 
- Czyli już teraz jest okey? – Upewniała się Lara, patrząc krytycznie na spojrzenie w lustrze. – Nic nie trzeba dodać, nic poprawić?
Suknia była srebrzysta, z bladoniebieskim spodem. Góra składała się z ciasnego gorsetu wiązanego na plecach, a spódnica była długa, stopniowo rozszerzająca się od talii w dół, aż po kostki. Na ciele Lary wyglądała prześlicznie, a w połączeniu ze srebrnymi szpilkami, rękawiczkami i biżuterią stanowiła naprawdę zachwycający widok.
- Nie, jest bosko. – Lilly rozgoniła dziewczyny na boki i sama stanęła obok Lary. – Sama chciałabym tak wyglądać.
- Nic straconego. – Lara uśmiechnęła się tajemniczo i trzymając Lilly za rękę, zeszła na dół. – Pierwsza druhna musi przecież wyglądać idealnie! – powiedziała.
Lilly zaczęła piszczeć z radości. Rzuciła się Larze na szyję. 
- Boże, zawsze marzyłam o tym, aby zostać czyjąś pierwszą druhną! – krzyknęła, omal nie płacząc.
- A ja marzyłam, aby poznać idealnego faceta i związać z nim swoje życie. Widzisz? – Lara odepchnęła Lilly od siebie i popatrzyła w jej oczy. – Widzisz? Marzenia się spełniają.
Lilly pociągnęła nosem.
- Dobra, bo zaraz obydwie się tu popłaczemy! – Parsknęła śmiechem  Lara. – Czyli co? – Wzięła głęboki wdech. - Płacimy i wychodzimy.
- Dokładnie, ściągaj tę kiecę, ja już poczekam za drzwiami. – Lilly wyszła z pomieszczenia.
Lara zdjęła srebrzystą kreację przy pomocy miłych dziewczyn, które teraz zabrały jej suknię razem z dodatkami i zaniosły do kasy głównej. Croft przebrała się w swoje rzeczy i podążyła z Lilly do lady.
- Forma płatności? – zwróciła się do Lary kasjerka.
- Gotówka – odpowiedziała Croft takim tonem, jakby to wiedziało się samo przez się i wyciągnęła pieniądze.
- E, teraz to już z górki – podsumowała Lilly, stojąc obok Lary. – Po zaręczynach ani się nie obejrzysz jak staniesz przed ołtarzem.
- Wiem – odpowiedziała Croft, płacąc.
- O! – Ucieszyła się kasjerka, słysząc to. – Czyli zobaczymy się jeszcze! – Uśmiechnęła się szczęśliwa. No cóż, klient, który płacił gotówką tak kolosalną kwotę i jeszcze zostawiał wielki napiwek to skarb nie lada.
- Tak, tak! – Zagruchały posłusznie cztery młodziutkie dziewczyny, które pomagały Larze przy sukni. – Nasz salon dysponuje również szerokim zasobem sukien ślubnych! – Zareklamowały.
- Świetnie – odparła Lara, biorąc swoje torby do rąk. – Będę to miała na uwadze. – Obdarzyła wszystkich uśmiechem. – Do widzenia.
- Do zobaczenia! – Pomachały jej czarnowłose ekspedientki.
- Boli mnie już głowa – powiedziała Croft do Lilly, gdy znalazły się już na zewnątrz. Szły ulicami, kierując się do samochodu.
- Nie myśl o wypoczynku, bo w swoim domu go nie znajdziesz. – Zaśmiała się rudowłosa.
- Biedny Maykel – westchnęła Lara. – Ciotki nie dają mu pewnie żyć.
- O tak, ciotki są niezawodne – potwierdziła Lilly. – Zarówno z naszej, jak i te z twojej strony. Zaskakujące, jak od razu znalazły wspólny temat.
- Stare raszple. – Lara podniosła oczy do góry. – Dobrze, że to już jutro. Po zaręczynach i urodzinach niech wychrzaniają do swoich chat.
- Albo odlatują na miotłach! – Wybuchnęła śmiechem Lilly.
Rezydencja Lary Croft od wczorajszego wieczoru pełna była ludzi i teraz wciąż przybywało nowych gości. Ciotki, kuzyni, dziadkowie zapełniali korytarze.
- Niedługo dom zacznie pękać w szwach – mruknęła Lara, stojąc w progu swojej willi.
- Lara, bój się Boga!!! – Złapała się za serce starsza, otyła i dostojna dama patrząc na Larę. Była to ciocia Emma z rodziny Lary. Miała miano tej najbardziej niezawodnej, gadatliwej i wciąż zrzędzącej krewnej, która każdemu dawała się we znaki. Teraz nakładała swoje rządy na  wszystkich, mimo że była tu tylko gościem. – Dlaczego stoisz w progu na przeciągu?! – wrzasnęła do Lary. - I to w dodatku bez kapelusza i szalika! Święty Boże, Amelia się w grobie przewraca! – Ciotka miała na myśli matkę Lary, ale tuż koło niej stała mała Amelka, córka Maykela.
- Przecież ja nie leżę w grobie! – wytłumaczyła, patrząc na nią nic nie rozumiejącymi oczkami.
- Cóż za impertynencja! – Ciotka Emma popatrzyła na maleńką wzburzona – Czy nikt cię nie nauczył, że dzieciom nie wolno wtrącać się do rozmowy dorosłym?! Gdybyś była moją córką dostałabyś w skórę, moja panno!
- Ciociu! – jęknęła Lara błagalnie. Weszła do domu i zamknęła drzwi.
- Cicho mi tu bądź! Swoich dzieci nie masz, więc w kwestii wychowania nie masz nic do gadania!  – zgasiła ją Emma, wciąż patrząc na Amelkę, której zbierało się powoli na płacz. – Jak ty trzymasz ręce moje dziecko?! Gdzie ty masz kapelusz i chusteczkę?! Cóż to za zachowanie?! – strofowała ją.  
- Ciociu, skończ już. – Lara naprawdę była już zła, całe to towarzystwo w domu działało jej na nerwy. Emma dopięła swego: Amelka zdążyła się już rozpłakać. Croft wzięła ją na ręce i zaczęła uspokajać. Przyzwyczaiła się, że malutka była naprawdę bardzo wrażliwa i każdy podniesiony głos sprawiał, że jej piękne orzechowe oczka szkliły się łzami. Nie mogła nie płakać, dostając burę od ciotki, którą pierwszy raz zobaczyła dziś na oczy. Najgorsze było to, że Lara nie mogła nic powiedzieć, bo zepsułaby całą uroczystość jutro, pomimo tego, że tak bardzo chciała ich tutaj wszystkich opieprzyć. Bo nie tylko Emma truła im życie, ale cała rodzinka była nie do zniesienia.
- A cóż to za stara krowa tak beczy? – Wyśmiał Amelkę jakiś wujek, tym razem od strony Maykela. – Ale wstyd! Taka duża i płakać! Zobacz, wujcio się z ciebie śmieje, o : ha, ha, ha!
Więc Amelka rozpłakała się jeszcze głośniej, słysząc z siebie jawną kpinę. Lara przepraszając wszystkich, przecisnęła się na górę do pokoju małej. Pocieszając ją, obiecała, że zaraz do niej wróci, tylko pogada z tatusiem. Ale spóźniła się:
- Muszę pogadać z chłopcem Lary! – Oświadczyła Emma zebranym w korytarzu, jakby to kogoś najwięcej obchodziło i dumnie ruszyła przed siebie.
„O nie, Maykel już też na pewno ma cię dość!” – Lara na skróty skoczyła przez poręcz schodów, mając zamiar dostać się do salonu, ale i tu spotkał ją zawód: Maykel stał zablokowany w pułapce. Był otoczony kręgiem ciotek i wujków, którzy przekrzykiwali się nawzajem.
- Ile zarabiasz, mój drogi?– Musiała wiedzieć ciotka Eliza. – Zdajesz sobie sprawę, że kobieta, z którą się wiążesz, potrzebuje pieniędzy? Każda jedna potrzebuje!
- Tak, wiem. – odpowiedział Maykel, w przeciwieństwie do Lary będąc oazą spokoju. Już dawno znał taktykę, pomagającą przetrwać z nachalną rodzinką: zgadzać się na wszystko i nie denerwować. To podstawa.
- Musisz pokazać, kto jest głową rodziny od samego początku! – Pouczył go jakiś wujek. – Pamiętaj! Nigdy nie daj sobie wejść babie na głowę!
- Nigdy! – Dorzucił jakiś inny wujcio. – Bo jak sobie pozwolisz, to później będzie masakra, wiem co mówię! Na amen cię wykończy!
- Jasne, nie pozwolę sobie – przytaknął Maykel, ku zadowoleniu otaczających go osób.
- Ja znam Larę najwięcej, synu – westchnęła kolejna z ciotek. – Musisz wiedzieć, że ona tylko zgrywa taką twardą, a tak naprawdę jest delikatna, jak niemowlę!
Czarnowłosy mężczyzna dostrzegł Larę ponad głowami rodziny i nie mógł pohamować uśmiechu na widok jej oburzonej miny, po słowach ciotki, która uważała ją za słabą i delikatną.
- … więc musisz ją dobrze otoczyć opieką! – Skończyła wypowiedź ta wybitnie mądra ciotusia.
- Tak, tak, otoczę, niech się ciocia nie martwi. – Maykel miał zamiar podejść do Lary, ale niestety, nie udało się.
- Chłopcze! – Złapała go za ramię Emma. – Muszę z tobą pogadać! To sprawa nie cierpiąca zwłoki!
- Tak? – Maykel już miał dość tych przesłuchiwań. – Więc, o co chodzi? – zwrócił się do ciotki.
- O twoją córkę! – Emma była oburzona. – Pyskuje do mnie, ma chamskie odzywki i wciąż wywraca oczami, gdy do niej mówię!
- Amelka? – spytał Maykel zaskoczony.
- Tak Amelka, dziwne?! – wrzeszczała ciotka. – Rozpieszczasz za dużo tego dzieciaka, a potem są tego konsekwencje! Chyba mi nie powiesz, że nie?!
- Nie, nie, skąd, oczywiście, że ciocia ma rację – powiedział Maykel, co ciotce się spodobało. – No cóż… - Mężczyzna wziął głęboki wdech. – Zajmę się tym – obiecał. – A teraz przepraszam, muszę coś załatwić. – Przecisnął się przez tłumy i zniknął z oczu towarzystwu z salonu.
- No. – Emma uśmiechnęła się zadowolona z siebie, kiwając głową za jego plecami.
- Maykel! – Lara rzuciła się w jego objęcia, gdy znaleźli się na górze, przed drzwiami do jej pokoju. – Już mam tego serdecznie dosyć... Zatłukłabym ich wszystkich. – Oparła głowę na jego ramieniu.
- Wiem, kochanie, ja też już mam tego dosyć. – Maykel głaskał ją po plecach. – Ale już jutro to wszystko się skończy, wszystko wróci do normy. Dzisiaj jeszcze musimy to przetrwać.
- Wiem… - odpowiedziała brązowowłosa.
Objęta para zaczęła kołysać się delikatnie, uspokajając nawzajem.
- Tęsknie za tobą… - Szepnął Maykel, obejmując ją mocniej.
- Ja za tobą też… - Odparła Lara.
Od przyjazdu rodziny obydwoje udawali porządny, niezgorszony związek i spali w osobnych pokojach. I tak już było od dwóch dni. Tęsknili za sobą bardzo mocno, widzieli siebie, ale żaden kontakt fizyczny nie był wskazany, bo ciotki narobiłyby wielki larum. Patrzyły krzywo nawet jak owa para ściskała się za ręce. Nikt nie wiedział o ich jutrzejszych zaręczynach, oprócz Lilly, która jako jedyna została wtajemniczona do planu. Maykel z Larą mieli nadzieję, że będą mogli przestać ukrywać swoje uczucia przed rodziną, jak oficjalnie zostaną już narzeczeństwem. W owej chwili lekko się zapomnieli, tuląc się do siebie i przelotnie całując, ogarniał ich błogi spokój, który niestety nie trwał długo.
- Matko Święta!!! – Emma wychodząc z salonu złapała się za serce na ich widok. – Święta Tereso, Eliza, Eliza!!! Eliza, chodź tutaj, zobacz co oni wyprawiają, powariowali!!! Zboczenie i rozpusta się szerzy!!!
- Co?!! – krzyknęli równocześnie Lara z Maykelem.
- Co się dzieje Emmo? Dlaczego tak krzyczysz? – Zjawiła się Eliza.
- Chodź tu, Elizko, bo ja już chyba umrę zaraz!!! Ty wiesz, co te cholery tu wyprawiały?! Co nasza Lara tu odprawia?! Grzech i rozpusta! Ja wychodzę a oni… - Tu ciotka z oburzeniem przełknęła ślinę. – A oni jakieś macanie tu odwalają! Miziają się do siebie, omal na siebie nie włażąc!!!
- Co?!! – Maykel i Lara byli coraz więcej oburzeni.
- Coś takiego, a taka porządna była…. A tu proszę, cicha woda brzegi rwie. - Pokręciła głową Eliza, mając Larę na myśli. – Matka się w grobie przewraca.
- Ale nie tylko Lara!!! – zaperzyła się Emma. – Żebyś ty Elizko widziała, gdzie ten mężczyzna trzymał swoje ręce!!! Zboczenie, wstyd i hańba!!!
To już były szczyty wszystkiego.
- No, gdzie trzymałem ręce?! – wkurzył się Maykel. – Chyba na jej plecach! Co w tym zboczonego?!
- Cicho mi tu bądź! Ja wiem lepiej, gdzie ty trzymałeś te ręce!
- A no tak! – Zgodził się posłusznie Maykel. – Ciocia przecież zawsze wie wszystko najlepiej!
- No, choć raz się z tobą zgodzę! – Emma wzięła się pod boki.
- Co to za wielkie halo ciotki tutaj urządzają?!– krzyknęła Lara. – Nic się tu nie działo, obejmowaliśmy się tylko!
- Tylko! – Eliza złapała się za głowę. – Tylko! Słyszysz to, Emmo? Tylko się obejmowali!
- Wstyd i hańba! – podsumowała całe zajście Emma. – Żeby mi to było ostatni raz pod tym dachem!
- Otóż to, dosyć zgarszania tego narodu! – Obie ciotki, ramię w ramię oddalaliły się, zawodząc i jęcząc.
Okrzyczana para na korytarzu stała, dysząc wściekle.
- Ja je zastrzelę. – Obiecała sobie Lara.
- Jeden dzień… Jeszcze tylko jeden dzień… Musimy wytrzymać. – Rouglas spojrzał na Larę. –  Gorzej to już być nie może, więc niczym nas nie zaskoczą.
Maykel nie wiedział, jak bardzo się mylił.
- Przyjechał!!! Przyjechał!!! Przyjechał!!! – Po schodach leciała na łeb na szyję Cornelia, cudna blondynka o błękitnych oczach. Stanęła zadyszana przed Maykelem i Larą. – Przyjechał!!! – Omal nie skakała z radości. – Jest tutaj, idzie do drzwi!!! To naprawdę on!!! – Jej podniecenie sięgało zenitu.
- Kto? – spytała Lara.
- No jak to kto?! – Cornelia ujęła jej ręce i potrząsnęła nimi wesoło. – No, Kurtis!!! Kurtis Trent!!! Zgodziłaś się, aby przyjechał!!! I jest, jest tutaj!!!
- O, cholera… – Lara osłabła momentalnie. Maykel złapał ją za łokcie i przytrzymał, aby nie upadła. – Na śmierć zapomniałam o Kurtisie…
- Ale chyba się teraz nie rozmyślisz?! – Cornelia wytrzeszczyła oczy w przestrachu.
- Nie, skąd – odpowiedział Maykel za Croft, poinformowany już o wszystkim: Kurtis, czyli były facet Lary, a więc jego obecny rywal, Cornelia: zakochana w nim po uszy. Nie można było odmówić jej tej przyjemności spotkania z nim, więc trzeba było teraz to przecierpieć. Najgorszy był fakt, że nikt nie wiedział o Maykela i Lary zaręczynach, a jak twierdziła Croft: Kurtis to porywczy facet. Obawiali się obydwoje, aby nie narobił zadymy na przyjęciu. Ale teraz należało to jakoś dobrze rozegrać, bo nie było już odwrotu.
Trent wszedł na schody i zadzwonił do środka.
- Lecę otworzyć! – zaświergotała Cornelia, radosna jak skowronek, ale spóźniła się:
- A kogo tam diabli nadali?!! Kto ma czelność w ogóle dzwonić do tych drzwi?!! – Ciotka Emma, przepasana fartuchem wytoczyła się z kuchni. Cóż ona tam robiła? Odpowiedź była prosta: pouczała i rozkazywała Winstonowi, co i jak miał robić. I faktycznie, jakby na potwierdzenie tych rozmyślań, z kuchni wysunął się również Winston. Staruszek miał bardzo głupią minę, jak okrzyczany szczeniak. A ciotka skierowała się ku drzwiom. – Już ja temu komuś pokażę!!!– zagroziła, wywijając kuchenną szmatą, którą dzierżyła w lewej ręce. - Łeb mu rozwalę!!! – dodała, potrząsając drewnianą łyżką, którą trzymała w prawej. Tak uzbrojona podeszła do drzwi.
- Nie ciociu, ja otworzę!!! – Cornelia rzuciła się na przód w panicznym strachu, że ciotka gotowa jest naprawdę otworzyć Kurtisowi i rozwalić mu łeb. – Ciociu, błagam, nie otwieraj tych drzwi!!! – krzyczała piskliwie.
Ale czy ktokolwiek kiedykolwiek przegadał ciotkę Emmę?
CDN  

No i doczekaliśmy się kontynuacji, sama dziwię się, że powstała ona tak szybko. ;-) Cieszę się, że wciąż mogę pisać, że jak na razie wena służy i mam nadzieje, że mój zapał nie zgaśnie szybko. Mam również nadzieję, że „Lawendowy Czar”, druga część powiadania o Larze Croft, przyciągnie Was i trafi w Wasze gusta;-)
I tutaj też będzie maleńka zmiana. Otóż, postaram się nowe rozdziały dodawać regularnie, a nie tak na chybił - trafił, jak to było w pierwszej części. Rozdziały będą ukazywać się co sobotę, w co tygodniowej przerwie;-)
Póki co, dziękuję ślicznie Lilce11, która pomaga mi absolutnie we wszystkim i wspiera tak samomocno jak na początku. :* Dziękuję Ci bardzo Kochana! ;-* 

Zapraszam więc doczytania, komentowania i odwiedzania.:)

6 komentarzy:

  1. gosia10
    Wysłany 23.09.2010 o 19:28

    Nie ma bata! To najlepsza rodzinka jaką miałam okazję poznać (^^,)Te ciotki są powalające, te ich okrzyki na widok obejmującej się pary!:P To jest boskie!!!:)) No i nie mogę się doczekać reakcji Kurta na ciotkę-potwora! Boże… Rozbawiona jestem do łez…:)) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, który z pewnością mnie zachwyci:)) (A tak po za tym to jak złapałaś Lilkę??:P)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wysłany 23.09.2010 o 19:56 | W odpowiedzi na gosia10.

    Hehe dziękuję ;-* Gośka zaczaiłam się dzisiaj na Lilkę po południu na gadu, była dostępna więc sobie pogadałyśmy;-* A co do rodzinki to wiem, że jest świrnięta na maxa i o to właśnie mi mniej więcej chodziło;-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Lilka11
    Wysłany 23.09.2010 o 21:33 | W odpowiedzi na ~Pati-Ann.

    Co mnie obgadujecie? xD No mnie ostatnio trudno złapać na GG ale wybitnie Anicie sie udało :) Dziękuję za ciepłe słowa, to bardzo miłe ^^ Mam nadzieję że spis treści „MOJE OPOWIADANIA” się podoba :D A co do treści – rodzinka z piekła rodem xD Typowa ciotka… I w ogóle Kurtis! Chociaż bym bardzo próbowała nie potrafię sobie wyobrazić Lary w sukni ślubnej, wyznającą miłość na jakimś weselisku :D Nigdy nie sądziłam, że Lara jest takim typem kobiety ^^ I to jest piękne w opowiadaniach, w sztuce pisania – każdy kreuje bohatera jak się podoba i każdy tworzy postać według własnych upodobań. Pisarz jest jak bóg, decyduje o ludzkich losach :D Cieszę się, że kontynuacja w końcu ruszyła :) Pozdrawiam bardzo cieplutko ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. UlaCroft
    Wysłany 06.10.2010 o 19:11

    Jak pierwszy raz tak naprawdę zobaczyłam twój blog pomyślałam: nie nie. Nikt mnie nie zmusi, żebym przeczytała takie długie coś. A teraz jak już zauważyłam to… Kurczę, ale mnie to wciągnęło! Idę czytać drugi rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Nasty
    Wysłany 27.05.2011 o 13:33
    ojej. jestem pod wrażeniem :D żałuję tylko,że nie wiem, jak wygląda prawie-narzeczony Lary…Ciekawe, dlaczego ta rodzinka z ciocią Emmą na czele w ogóle przebywa w tym domu >.< i jak Lara z nimi wytrzymuje? i jak to będzie z Kurtem? i w ogóle. chyba nie za mądrze zaczynać od kontynuacji. niemniej hasło dnia brzmi "szerzy się grzech i rozpusta" ^^pzdr

    OdpowiedzUsuń
  6. Olka01555
    Wysłany 30.04.2013 o 20:45

    Zacne ciotki wymiatają! Szkoda, że nie posiadają we władaniu odrobiny logiki – dzwonek jest po to, aby dzwonić. Jakby Kurtis rozwalił drzwiochy z glana, to wtedy mogłyby się trochę zdenerwować.
    Najlepszy tekst kochanej cioci: „Zboczenie i rozpusta się szerzy!!!”
    Widzę, że Cornelia zakłada mały fanklub „Kurtiska”. Poza tym ciekawe, czy dostanie mu się z łychy. Albo z półobrotu człowieko-szynki z sztućcem :)

    Z okazji weekendu majowego wezmę się za czytanie tej części, mimo że ostatnią pamiętam pi razy drzwi :)
    OK, jadę dalej. A raczej czytam.

    OdpowiedzUsuń

Spis treści